Anielski Puch
Niedawno spadł śnieg, cała masa pięknego, białego puchu. Taki krajobraz zawsze wprawie mnie w odpowiedni nastrój na czytanie zimowych książek. Szczególnie wówczas, gdy sama mogę wygodnie usiąść w towarzystwie miękkiego kocyka i kubka ciepłej herbaty. Z dzisiejszego wpisu dowiecie się, jakie wrażenie wywarła na mnie powieść z magiczną, zimową okładką „Anielski Puch” spod pióra polskiej Autorki Mariki Krajniewskiej.
Zarys fabuły
Książka opowiada historię trzech kobiet, które łączą ze sobą więzy krwi, a dzielą pokolenia. Łączy je jednak coś jeszcze, a niestety tą wspólną nicią są pechowe relacje z mężczyznami. Nic więc dziwnego, że trudno im uwierzyć, gdy wreszcie spotyka je coś dobrego. Czy w trudnych chwilach będą umiały być dla siebie nawzajem wsparciem? I czy którejś z nich uda się odnaleźć szczęśliwe zakończenie.
Moja opinia i przemyślenia
Powieść ma śliczną okładkę i jest napisana w lekkim stylu. Niestety to już wszystkie pozytywy, jakie mogę o niej powiedzieć. Fabuła to czysty, bardzo mocno naciągany chaos. Zachowanie bohaterów, wydarzenia, pęd akcji – to wszystko jest zupełnie bez sensu. Autorka starała się nadać swojej powieści dramatyzmu, ale zamiast tego niestety pojawił się kicz i banał. Rzadko to mówię, bo zawsze staram się zastanowić nad tym, co dała mi dana lektura, ale tym razem czytanie było dla mnie po prostu potworną stratą czasu.
Na osłodę moich ostrych słów powiem jednak, że moim zdaniem Marika Krajniewska ma potencjał. Pisze bardzo zgrabnie, ale póki co „Anielski Puch” to po prostu poziom Wattpada i tam pewnie powieść byłaby mile widziana. Kiedy jednak kupujemy książki, oczekujemy tekstu pełnowartościowego, dopracowanego pod każdym względem (w przypadku powieści obyczajowych również realizmu). W tym przypadku jednak zdecydowanie tego zabrakło. Jak za każdym razem twierdzą pisarze tacy jak Stephen King czy Terry Pratchett, jedyną drogą do tego, by zostać znakomitym pisarzem, jest pisanie i czytanie, wciąż i wciąż od nowa, ulepszając swój warsztat, pomysły i umiejętności.
Podsumowanie
„Anielski puch” to zdecydowanie najsłabsza książka zimowa, jaką miałam okazję czytać w tym roku. Z żalem stwierdzam, że nie warto marnować na nią czasu. Są setki znacznie lepszych, wartych naszej czytelniczej uwagi pozycji.
Przeczytaj również:
shikatemeku
Mogłaby być to fajna książka, ale tylko na okres świąteczny. Teraz bym się na nią nie skusiła.
Monika Kilijańska
Och, aż żal czytać, ze to najsłabsza książka tego sezonu, bo po opisie wydawcy to ja bym ją z chęcią kupiła, a tak to się mocno zastanawiam. Spodziewałam się czegoś na miarę kinowego hitu “Syreny”!
Lilianna
Jakoś nie przemawia za mną ta książka. Raczej nie skuszę się po nią.
Widzepodwojnie.com
Ten kicz niezachecajacy. Wolę nie tracić czasu na lektury, z których potem będę niezadowolona.
Karolina Kosek
ooo szkoda, jak przeczytałam zarys fabuły stwierdziłam, że może być ciekawie, a tu takie rozczarowanie :<
Aleksandra NS
Bardzo ładna okładka i ciekawa książka. Chyba nie mam nic od tego wydawnictwa. Muszę sobie ją zamówić.
Ala
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce, ale skoro jest słaba, to raczej nie zdecyduje się na jej przeczytanie. 🙂
Justyna
Szkoda że książka nie przypadł Ci do gustu. Okładka i tytuł bardzo mi się podobają i bym pewnie po nią sięgnęła.
Zuzanna Dudko
Raczej nie sięgam po tego typu książki. Męczą mnie klimaty świąteczne, moim zdaniem są przekolorowane.
Margaret
Ogólnie nie jestem za świątecznymi tytułami, jestem jakaś inna i dziwna🙈 Dla mnie książka musi wzbudzać emocje, być realistyczna i prawdziwa szczególnie podobna tematyka . Fantasy, magia, czary rezerwuję dla innego gatunku. W tym wypadku tylko się potwierdziło moje zdanie. Za recenzję cieplutko i z serducha dziękuję. Tym bardziej, że jest napisana w sposób jaki odbierasz tą książkę. Szacun za odwagę i takie podsumowanie💪😊💚