Kto nie zna „Ani z Zielonego Wzgórza”? To seria powieści obyczajowych o Ani Shirley. Dziewczynka jest sierotą, adoptowaną przez mieszkające na wsi, starsze rodzeństwo – Marylę i Mateusza Cuthbertów. Ania, mimo dobrych chęci, zawsze wpada w jakieś tarapaty. To huragan, obok którego nikt nie jest w stanie przejść obojętnie. Jej przygody są zabawne, wzruszające, intrygujące i przede wszystkim – genialnie opisane.
Ania rezygnuje ze swoich planów studiowania na uniwersytecie. Nie potrafi zostawić coraz gorzej widzącej Maryli samej sobie. Zaczyna uczyć w miejscowej szkole. Na Zielonym Wzgórzu pojawia się dwójka dzieci – osierocone przez matkę bliźnięta, które przygarnęła Maryla. Tola i Tadzio mieli tam zostać jedynie tymczasowo, ale gdy umiera ich wuj, okazuje się, że rodzeństwo zostanie na Zielonym Wzgórzu na stałe.
Krakowskie wydawnictwo Skrzat postanowiło wznowić klasyczną, przepiękną serię o Ani z Zielonego Wzgórza. Książki, które pojawiły się ich nakładem nie są jednak zwyczajne. To bogato ilustrowane, śliczne tomy, w twardych oprawach i pełne barw. To wydanie idealne na prezent – kolorowe, na dobrym papierze. Cieszy i pobudza wyobraźnię. Rysunki Sylwii Kaczmarskiej pojawiają się w nim bardzo gęsto. Czcionka tekstu jest duża i wygodna, litery ładne, a całość łatwa do czytania i naprawdę ktoś musiałby się postarać, żeby taki tom zniszczyć. Wydanie idealne wręcz pod choinkę – dla nieco starszych dzieci lub na przykład babci, której chcielibyśmy przypomnieć lektury jej własnej młodości.
W moje ręce trafił niestety dopiero drugi tom przygód Ani Shirley: „Ania z Avonlea” – a szkoda, bo byłabym szczęśliwa posiadając całą serię w tak ładnym wydaniu. Jest to klasyka gatunku i taka pozycja, którą koniecznie każdy, szanujący się czytelnik (a przede wszystkim czytelniczka) powinien mieć na swojej półce. Mimo że Lucy Maud Montgomery żyła i pisała na przełomie XIX i XX wieku, to jej twórczość jest ponadczasowa i porusza wiele problemów, dotyczących również współczesnego człowieka. Pisarka używa również pięknego, bogatego języka, a w jej powieściach nie ma dłużyzn, natomiast w opisach po prostu można się zakochać.
„Ania z Zielonego Wzgórza” to powieść na długie, jesienno-zimowe wieczory. To książka, która potrafi rozgrzewać ludzkie serca, rozbawić dusze i zająć intensywnymi myślami umysły. To dzieło ponadczasowe, które każdy powinien mieć w swojej biblioteczce, twórczość, do której często się wraca, a ona za każdym razem wciąga tak samo i niejednokrotnie potrafi zaskoczyć czymś nowym, czego do tej pory nie dostrzegło się czytając.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję portalowi Nastek
Isadora
Uwielbiam serię o Ani, mam jej stare wydanie, do którego mam wielki sentyment, więc raczej nie będę go wymieniać:/ Ale okładka malownicza i przyciągająca wzrok:)