Czarownice pustoszą krainy baśniowego świata. Znikają dzieci, a okoliczne lasy opętane zostały złowrogą magią. Nikt nie może czuć się bezpieczny. Dlatego właśnie królowa postanowiła otworzyć progi Akademii Pennyroyal dla każdego, kto pragnie walczyć z czarownicami. Bohaterem teraz może zostać każdy, a w jego żyłach nie musi płynąć ani kropla szlacheckiej krwi.
Evie nie miała imienia dopóki nie nadała jej go przyjaciółka. Przez kilka dni błąkała się samotnie po zaczarowanym lesie w poszukiwaniu Akademii dla rycerzy i księżniczek. Zanim tam jednak dotarła nie miała pojęcia, że uczyła się będzie walki z czarownicami. Właściwie to chciała jedynie odnaleźć dziewczynę z ogłoszenia – kogoś kto wyglądałby dokładnie tak samo jak ona.
Książka w zdecydowany sposób wyróżnia się spośród innych. Dlaczego? Ponieważ mniej więcej połowa powieści okryta została dość enigmatyczną tajemnicą. Już na samym początku poznajemy Evie i jej uczucia nie mamy jednak pojęcia o jej historii. Z punktu widzenia czytelnika dziewczyna zachowuję się po prostu dziwnie.
Fabuła została ciekawie pomyślana i bardzo starannie dopracowana. Akcja jest zupełnie nieprzewidywalna, a jednocześnie logiczna, chociaż wydarzeń przyczynowo-skutkowych wcale nie poznajemy w chronologicznej ciągłości. Cała historie niezwykle wciąga – od pierwszej aż do ostatniej strony.
Na końcu książki M.A. Larson dziękuje między innymi Yvonne Millar, psycholożce, która pomogła mu zrozumieć nastoletni umysł. I rzeczywiście, wydaje mi się, że doskonale nakreślił w swojej powieści sylwetki nastoletnich bohaterów. Evie nie jest idealna, wręcz przeciwnie, to zahukana myszka, która dopiero uczy się jak zacząć wierzyć w siebie i we własne siły. Muszę przyznać, że zaprzyjaźniłam się z nią już od pierwszych stron.
Jako ciekawostkę dodam, że M.A. Larson jest nie tylko pisarzem, ale przede wszystkim scenarzystą, a jego najbardziej znana praca to oczywiście animowana bajka „My Little Pony”. Już samo to wywołuje zainteresowanie książką, ale nawet gdyby na okładce nie pojawiło się znane nazwisko i tak warto byłoby po nią sięgnąć.
„Akademię Pennyroyal” polecam i to nie tylko starszym dzieciom. Powieść nadaje się dla osób w każdym wieku, a przynajmniej dla tych, którzy potrafią dostrzec w życiu okruchy magii. Jej Autor miał świetny pomysł i doskonale udało mu się go wykorzystać.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Mamania
Irena (Bujaczek) Bujak
Właśnie ją czytam i jestem zachwycona! 🙂