Chris Bradford to pisarz znany z młodzieżowej serii „Młody samuraj”. Tym razem zagłębił się jednak w nieco inną tematykę. Stworzył agencję małoletnich ochroniarzy, którzy niewinnie, o nic nie podejrzewani, mogą w doskonały sposób strzec swoich zleceniodawców.
Nastoletni Connor Reeves jest mistrzem kick-boxingu i ju jitsu. Jeden z jego turniejów obserwuje właściciel agencji ochroniarskiej i przyjaciel zmarłego bohatersko ojca chłopaka. Najpierw postanawia go przetestować, a gdy ten pomyślnie przechodzi próbę, przedstawia mu propozycję nie do odrzucenia. Chociaż Connor się waha, gdyż nie chce opuszczać rodziny, jego marzeniem jest by pójść w ślady ojca. Teraz natomiast nadarzyła się ku temu najlepsza, możliwa okazja.
Connor nie jest superbohaterem, tylko dobrze wyszkolonym, zwyczajnym chłopcem i to moim zdaniem było właśnie przebłyskiem geniuszu Chrisa Bradforda. Bohater wielokrotnie się waha, nie jest pewien swoich umiejętności, obawia się błędów, które mogą zbyt wiele kosztować. Jego zachowanie stanowi esencję całej powieści. Oprócz tego pojawia się oczywiście rozbudowana fabuła i wartka akcja.
Nie tylko sam Connor jest jednak barwną postacią. Również jego przyjaciele ze szkoły posiadają swoje osobowości, ale chyba najlepiej wykreowaną bohaterką okazała się córka prezydenta – Alice. Pogodna, pełna empatii nastolatka, która jednak buntuje się przeciwko zamknięciu w złotej klatce. Pisarz w doskonały sposób zobrazował myśli, uczucia i działania dziewczyny. Bez trudu można było stać się częścią jej rzeczywistości i zrozumieć niekiedy impulsywne zachowanie.
Książka napisana została w narracji trzecioosobowej. Zazwyczaj akcja oscylowała wokół Connora, ale pojawiały się także rozdziały z punktu widzenia terrorystów. Myślę, że to dość ciekawy i całkiem nieźle zrealizowany pomysł. Do tego pióro Chrisa Bradforda jest lekkie a język, którym się posługuje zrozumiały i przystępny. Pisarz wykazał się również sporą, szczegółową wiedzą na temat pracy ochroniarzy oraz sztuk walki. Jestem naprawdę pełna podziwu.
Wygląda na to, że „Zakładniczka” to początek niezwykle intrygującej serii. Choć przygoda właściwie została domknięta, to już teraz, jeszcze przed wydaniem kolejnej książki, bez trudu można sobie wyobrazić następną. Liczę na to, że zapowiedziany „Okup” będzie równie dobry co „Zakładniczka”. Sądzę, że to cykl, na którym mógłby się oprzeć kolejny, naprawdę wysokiej jakości, serial Disneya.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia