Kościółek w którym znajdowała się Amy należał do jednego z tych wiekowych, takich z historią i własnym życiem. Niekonserwowane od dawna, ciemne belki, podtrzymywały pachnący kurzem strop. Przy zabytkowym ołtarzu stały wazony, ze świeżymi, ogrodowymi kwiatami, zmienianymi co kilka dni przez pracowite gospodynie. Przez witrażowe okna do środka, nieśmiało zaglądało słońce. Dziewczyna siedziała w kościelnej ławie już czwartą godzinę i wcale nie planowała w najbliższym czasie stamtąd wyjść. W miejscu na śpiewnik kościelny lub modlitewnik trzymała teraz otwartą mniej więcej w połowie książkę. W takiej atmosferze, ciszy i spokoju, bardzo przyjemnie się jej czytało. No może nie zupełnie ciszy, ponieważ bez ustanku akompaniował jej odbijający się echem od ceglanych ścian, wkurzony oddech Gadriela. Amy nie miała pojęcia, co się właściwie stanie, jeżeli chłopak wejdzie do środka, wiedziała jednak, że legalnie, może przebywać jedynie w kruchcie kościoła, tak zwanym przedsionku grzeszników. Na szczęście jej samej to zupełnie nie dotyczyło. I bardzo dobrze, bo właśnie w ten sposób chciała go ukarać. Na początku, przez pierwsze dwie godziny, był wściekły. Teraz jednak siedział na kamiennej posadzce, oparty o pokrytą drewnem ścianę i wpatrywał się w dziewczynę przez oddzielające kruchtę od reszty kościoła kraty, zbolałym wzrokiem.
– Amy, wyjdź wreszcie, porozmawiamy… – spróbował ponownie, za każdym razem, coraz bardziej zrezygnowanym głosem.
– Pieprz się – odpowiedziała mu spokojnie dziewczyna, nie podnosząc wzroku znad czytanej książki.
Właśnie czytała o Wojnie Róż według Alisona Weira i nie miała ochoty na to, żeby ktoś jej przerywał. Zwłaszcza nie Gadriel, na którego naprawdę była teraz wściekła.
– Amy, proszę cię – mruknął.
– Odwal się ode mnie ty sukinsynu – syknęła, w dalszym ciągu beznamiętnie skupiona na treści książki, po prostu mechanicznie mu odpowiadając.
– Jeżeli nie wyjdziesz, wejdę do środka – oznajmił stanowczo, wstając z podłogi.
Tym razem zaskoczona dziewczyna spojrzała w jego kierunku. Po chwili jednak wróciła do swojej lektury. Gadriel blefował. Musiał blefować. Była tego pewna. Skrzypnęła metalowa, dawno nie oliwiona brama. Amy, mimowolnie, odwróciła ku niej wzrok. Chłopak zrobił krok do środka. Znalazł się tuż za bramą. Przez chwilę nic się nie działo. Dziewczyna z ulga przyjęła, że po przekroczeniu progu kościoła, nie stanął w płomienia. Nie był przecież wampirem – wyrzuciła sobie w myslach. Po dziesięciu uderzeniach serca krzyknęła jednak ze zgrozy. Z oczy Gadriela płynęły krwawe łzy. Już po chwili stróżki krwi były wszędzie, powoli pokrywały całe jego ciało. On sam patrzył na nią błagalnie, najwyraźniej nie zamierzając lub zwyczajnie nie będąc w stanie się wycofać. Amy w jednej chwili zerwała się z ławki. Podbiegła do niego i stanowczo wypchnęła go z budynku kościoła. Usiadł ciężko na trawie, opierając się o zbudowaną z czerwonej cegły ścianę. Całe jego ciało pokrywały krwawe smugi. Ubranie pomazane było szkarłatem świeżej krwi.
– Odbiło ci?! – wrzasnęła na niego.
Uśmiechał się. Uderzyła go w twarz. Przytrzymał jej rękę, żeby nie mogła uderzyć go znowu. Teraz już otwarcie się śmiał.
– Byłem przekonany, że chciałabyś to zobaczyć – oznajmił pomiędzy niepohamowanymi salwami śmiechu.
– Nienawidzę cię! – warknęła na niego.
Wzruszył ramionami.
– Twoja sprawa.
– Dlaczego to zrobiłeś? – spytała siląc się na spokojny głos.
– Musiałem cię stamtąd jakoś wyciągnąć – stwierdził obojętnie.
Puścił ją. Usiadła przy nim pod murowaną ścianą historycznego kościółka. Przysunęła się bliżej, wtulając twarz w jego zakrwawione ubranie.
– Nie rób mi tego – poprosiła cicho. – Nigdy więcej mi tego nie rób.
Gadriel przestał wyglądać na rozbawionego. Objął ją poranionym ramieniem, nic jej jednak nie odpowiedział.
The End
Mala
A co się stało z resztą opowiadań z tego cyklu?
Vicky
W tych miniaturkach było strasznie dużo błędów i w wolnych chwilach je poprawiam, a dopiero potem publikuję. Chwilowo są szkicami.
Thorin
Fajne 🙂 Ciekawe czy będą jeszcze inne fajerwerki ?!
Miye
Będą!
IRRESA
Ja z niego biorę przykład i potem mi mówią, że źle… ;o A ja im na to, że w opowiadaniu Vicky jest tak, a Ona jest moim autorytetem. XD
P.S. O autorytecie – prawda, a o zachowaniu – zależy kiedy…
Rozprówacz
gadriel jest dobrym wzorcem zachowań
Miye
Ba! Najlepszym! Wszyscy powinni brać przykład!
Wika ;]
Heh dobre to opowiadanie ;d Poodoba Mi Się ^^
IRRESA
Czyli wygląda to mniej więcej tak :
Amy i Gadriel robią sobie różne “świństewka” itd., ale i tak się kochają. Dokładnie tak jak ja z moim przyjacielem. *uśmiech*
A tak w ogóle to fajnie się Amy w kościele zachowuje! XD
Rozprówacz
No wiesz, nie pamiętam by Amy zachowywała się ” normalnie” gdziekolwiek.
Miye
Oczywiście, bo i niby skąd ma brać przykład? *smile*