Film pt.: “Zatoka delfinów” – ubiegłoroczny laureat Oskara w kategorii najlepszy film dokumentalny, wzbudził ogólnoświatowe poruszenie, a w Japonii odbywały się nawet protesty przeciwko jego wyświetlaniu. Dokument opowiadający o brutalnym zabijaniu delfinów, które jest powszechną praktyką w Kraju Kwitnącej Wiśni wstrząsnął wieloma ludźmi, ale dotknął tylko wierzchołka góry lodowej. Masakrowanie delfinów dla mięsa, z pobudek rytualnych czy “zwyczajnie” – dla sportu, nie jest bowiem problemem, za który odpowiedzialni są jedynie Japończycy. Mordowanie delfinów czy wielorybów, to także chleb powszedni dla społeczności zamieszkującej Wyspy Owcze, które są terytorium zależnym Danii. Każdego roku, zwłaszcza latem, z rąk barbarzyńców giną tam tysiące grindwali – ssaków z rodziny delfinowatych.
Pomimo licznych protestów, petycji i zaangażowania organizacji proekologicznych, na Wyspach Owczych sytuacja pozostaje bez zmian. Tysiące mieszkańców położonego na Morzu Norweskim archipelagu wysp, regularnie przychodzą w wyznaczone miejsce, by oglądać krwawy spektakl. Wśród widzów znajdują się kobiety i małe dzieci. Maluchy uczestniczące w pokazie, w trakcie którego zwierzęta odzierane są żywcem ze skóry, już od pierwszych lat swojego życia zatracają swoją wrażliwość na cudze cierpienie. Najbardziej rozsmakowani w zabijaniu są jednak nastoletni chłopcy, którzy w ten dziwaczny sposób manifestują osiągnięcie swojej dojrzałości.
Osoby “z zewnątrz”, które dokumentują rzezie organizowane systematycznie ku uciesze gawiedzi twierdzą, że w trakcie masakry zwierząt panuje atmosfera festynu. W czasie “pikniku”, kiedy odhumanizowani członkowie “zabawowej” społeczności fetują, w zatoce odbywają się iście dantejskie sceny. Okoliczna woda zmienia swoją barwę na czerwoną, przypominając wizje rodem z Apokalipsy, a z brzegu można dosłyszeć przerażające dźwięki konających zwierząt. Świadkowie tych mrożących krew w żyłach scen twierdzą, że rąbane i cięte żywcem ssaki wydają donośne dźwięki przypominające płacz dziecka. Zwierzęta przez cały czas pozostają świadome. Zdaniem ekspertów, darzą one ludzi olbrzymim zaufaniem i spragnione kontaktów z innymi inteligentnymi istotami, podpływają do brzegu nie spodziewając się niebezpieczeństwa.
Po tym, jak krwawy rytuał dobiega końca, zwierzęta są konsumowane. Każdego roku zabijanych są tam w ten sposób tysiące grindwali. Pomijając aspekt humanitarny, wielu konsumentów tego mięsa nie zdaje sobie sprawy z jego szkodliwości. Zawiera ono często pokaźne ilości rtęci i jest silnie toksyczne. Wg lekarzy, niektóre deformacje, które zanotowano ostatnio u nowonarodzonych dzieci, np. w Japonii, spowodowane były spożywaniem mięsa delfinów przez ich rodziców.
Uwaga – przedstawiony poniżej film zawiera bardzo brutalne sceny!
Pomimo wstrząsającego widoku szlachtowanych grindwali, istnieje niewielka szansa na to, że coś w tej materii ulegnie zmianie. Nałożenie na Wyspy Owcze czy Danię (od której Wyspy Owcze są jednak silnie uniezależnione) jakichkolwiek sankcji jest mało prawdopodobne, a poza tym podobne praktyki odbywają się często przy cichym poparciu władz. Dobitnie pokazuje to przykład kanadyjski, gdzie od lat istnieje problem brutalnego mordowania fok, które giną podczas rzezi organizowanych przez myśliwych. Pomimo tego, władze Kanady idą w zaparte i wciąż wydają zgodę na zabijanie kolejnych zwierząt. Mało tego – w ubiegłym roku Michaelle Jean, która pełni funkcję gubernatora generalnego Kanady, czyli namiestnika królowej Elżbiety II będącej głową tego państwa – wybrała się w podróż, podczas której postanowiła zamanifestować swoje poparcie dla myśliwych. W trakcie wizyty w Rankin Inlet – Michaelle Jean uklękła nad świeżo ubitą foką, chwyciła za tradycyjny nóż, jakim posługują się tubylcy i rozpruła zwierzę.