Miłość to choroba, która trawi ludzkość od wieków. Jej objawy są przerażające, a skutki opłakane. Człowiek kochając nie może być szczęśliwy. Jednak nareszcie wynaleziono na to delirium lekarstwo. Prosty zabieg, który pozbawia człowieka uczuć i pozwala mu normalnie funkcjonować w społeczeństwie.
Magdalena (w skrócie Lena) ma siedemnaście lat. Z niecierpliwością wyczekuje swojej osiemnastki, bo jest to termin, kiedy zastosować można cudowne remedium. Jej rodzina okryła się niesławą, ponieważ jej matka okazała się odporna na leczenie. Nie potrafiła i nie chciała przestać kochać, a potem odeszła. „Kocham cię. Pamiętaj. Tego nam nie odbiorą.” – powtarzała sześcioletniej córeczce. Przyjaciółka Leny, Hana, ma jednak zupełnie inny pogląd na życie. Przed wyleczeniem chce robić rzeczy szalone, nielegalne, a w większość z nich wciąga koleżankę. Ponieważ nie istnieje miłość, małżeństwa są ustalane przez rząd. Specjalna komisja dobiera ludzi w pary, na podstawie ich inteligencji, zainteresowań, wyglądu i pozycji społecznej. Podczas takiego właśnie egzaminu, dzieje się coś, czego istnienia Lena nigdy by się nie spodziewała. Działa ruch oporu, zapędzając do laboratorium stado krów. Dopiero teraz dziewczyna zaczyna wierzyć w istnienie ludzi, którzy nie boją się miłości, a wszystko zupełnie się zmienia, kiedy pewnego dnia doświadcza jej sama.
Pierwszym co przychodzi mi na myśl, kiedy wspominam powieść, jest słowo „okrutna”. Taka właśnie moim zdaniem była treść „Delirium”. Do tego mogłabym jeszcze dodać melancholijna, smutna, bolesna, pełna żalu i przykrych zdarzeń. Niewiele w książce było miejsca na wesołe rzeczy, ale jednak, to chyba właśnie dzięki temu, te pełne nadziei, radosne, przepełnione uczuciami fragmenty, najgłębiej wbiły się w moją pamięć. Niektóre były naprawdę piękne.
W dwóch pozostałych tomach natomiast akcja się rozkręca. Lena poznaje nowych przyjaciół, odnajduje ruch oporu, ze wszystkich sił stara się przeżyć, uczy się jak kochać. Społeczeństwo przedstawione przez Lauren Oliver żyje w totalitarnym państwie, w którym ludzie muszą przestrzegać rygorystycznych zasad. Karą za łamanie prawa i sympatyzowanie z ruchem oporu, jest śmierć lub potrójny wyrok dożywocia, w przerażających lochach, które dzieci w szkole podstawowej muszą zwiedzać ku przestrodze na przyszłość. Co gorsza, zdarzają się przypadki, gdy osobom, wraz z miłością, odbierane jest poczucie odpowiedzialności i wtedy, z zimną krwią, rodzice zabijają swoje nowonarodzone dzieci, gdy na przykład przeszkadza im to, że płaczą. Kto chciałby żyć w takim świecie?
Miłość to choroba, ale kiedy Lena poznała Aleksa, przekonała się, że nie marzy o niczym innym, jak tylko o tym, by być chora. Ich uczucie rozwija się powoli, stopniowo. Z czasem nabierają do siebie nawzajem zaufania. Spędzają razem pełne szczęścia chwile. Problem w tym, że on nigdy nie poddał się zabiegowi, jest chłopakiem, żyjącym nielegalnie, na granicy prawa. Natomiast ona, wyleczona ma zostać już niedługo… Ile wtedy znaczył będzie dla niej Alex?
Książka na czytelniku wywiera naprawdę duże wrażenie. Pisana jest z punktu widzenia głównej bohaterki, Magdaleny. Dziewczyna przez całą powieść zadaje sobie pytanie czym są miłość i szczęście. Jest jednak pogodzona ze swoją rolą w społeczeństwie, a buntować zaczyna się dopiero pod wpływem silnych uczuć. Podobało mi się to, że Lena nie jest pod żadnym względem niesamowita, specjalnie utalentowana, czy niezwykle piękna. To zwyczajna osoba, można by powiedzieć, że pospolita, a jednak, trafia na kogoś, kto widzi w niej tą wyjątkowość. Lauren Oliver wielokrotnie stara się przekazać, że każdy zasługuje na szczęście, czasami jednak trzeba na nie ciężko zapracować.
Dzieło składa się również z wielu pięknych cytatów. Powieść jest dobrze napisana, a uczucia Leny zostały umiejętnie i bardzo ekspresywnie przedstawione. Akcji jest w pierwszym tomie nieco mniej niż w pozostałych, chociaż nie można powiedzieć, że nic się nie dzieje. Nawet pościgów, rodem z sensacyjnych filmów, w „Delirium” nie zabraknie. Jest to książka, po którą warto sięgnąć, jeżeli czytając, pragnie się coś poczuć.
Lekturę „Delirium” polecam jako powieść psychologiczną. Zachęcam do przeczytania książki również wszystkich zakochanych i tych, którzy nie rozumieją czym jest miłość. Lauren Oliver udało się napisać dzieło, które nadaje się dla niemal każdego. Jest to twórczość posiadająca głębie, a „Delirium” to tytuł jak najbardziej godny uwagi. To naprawdę niezwykła trylogia.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Otwarte
Wiktoria
czytałam całą serię była przecudowna 🙂 warto spędzić czas nad tą serią 🙂 pozdrawiam