
Snowglobe
Jeśli myślisz, że widziałeś już wszystko w młodzieżowych dystopiach – Snowglobe udowodni Ci, że tak nie jest. Nagrodzona powieść Soyoung Park to połączenie dusznego klimatu Czarnego lustra, emocji rodem z Igrzysk śmierci i choreografii intryg jak w Squid Game. Mamy tu śnieg, lodowaty świat, biedę, show-biznes pod szkłem i bohaterkę, która nie prosi o wielką zmianę, ale dostaje ją z wielkim hukiem.
O czym jest ta książka?
Witamy w przyszłości. Jednak wcale nie tej błyszczącej i cyfrowej. Tu świat został skuty lodem po katastrofie klimatycznej. Ludzie żyją na granicy przetrwania, a jednym z nielicznych źródeł nadziei są… reality show z transmitowanego na żywo miasta pod kopułą – Snowglobe. To ostatni ciepły bastion luksusu, sztucznego światła i wiecznego uśmiechu pod nadzorem kamer.
Chobahm – młoda dziewczyna marząca o byciu reżyserką – dostaje propozycję, której nie sposób odmówić. Ma zastąpić zmarłą gwiazdę – Goh Haeri – którą przypomina jak dwie krople wody. Brzmi jak bajka? Tylko do momentu, w którym bajka nie pokazuje zębów. Bo Snowglobe, choć wygląda jak raj, to miejsce pełne pozorów, manipulacji i braku wolności.
Moja opinia i przemyślenia
Zacznijmy od tego — świat przedstawiony w Snowglobe jest PRZEPIĘKNIE dopracowany. I nie mam tu na myśli estetyki – choć i ta robi wrażenie – ale klimat. Mroźna pustynia kontra wystylizowany raj pod kopułą. Codzienność ludzi walczących o prąd własnymi mięśniami kontra pozornie beztroskie życie celebrytów, których każdy ruch reżyseruje ktoś zza kamery.
I właśnie ta dwuznaczność świata najbardziej mnie kupiła. Bo niby wszystko mamy podane na tacy: bieda i luksus. Jednak autorka zadaje pytanie, które nie daje spokoju: czy naprawdę wiemy, na co patrzymy? Czy rzeczywistość kreowana przez media jest prawdą? A może tylko dobrze wyreżyserowanym złudzeniem?
Chobahm to bohaterka z krwi i kości – nie jest idealna, nie zawsze podejmuje dobre decyzje, ale właśnie dzięki temu można się z nią utożsamić. Jej przemiana – od dziewczyny z marginesu do osoby wrzuconej w świat pełen błyskotek i kłamstw – została świetnie pokazana. I to nie tylko jako zmiana zewnętrzna, ale głęboka, psychiczna walka o zachowanie tożsamości w świecie, który chce Cię uformować na nowo.
Książka zaskakuje nie tylko konstrukcją świata i fabularnymi zwrotami (a tych jest sporo i są naprawdę mocne!), ale też refleksją nad przemysłem rozrywkowym. Nad tym, co jesteśmy w stanie poświęcić dla sławy, komfortu, uznania. Ile z siebie oddajemy, by dopasować się do oczekiwań? I czy w świecie, w którym każdy gest jest transmitowany – można jeszcze być sobą?
Podsumowanie
Snowglobe to książka, która wbija w fotel nie wyłącznie akcją (choć tej nie brakuje), ale także tym, co zostawia w głowie czytelnika. To opowieść o świecie, który być może wcale nie jest tak odległy. O iluzji, którą karmimy się codziennie. O tęsknocie za lepszym życiem i cenie, jaką trzeba zapłacić, by do niego wejść.
Pełna napięcia, błyskotliwa, niepokojąca i piekielnie aktualna. Dla fanów mocnych dystopii, które zostawiają po sobie ślad. I uwaga — zakończenie wyrywa z butów. Dosłownie. Nie zamykaj tej książki bez przygotowania na emocjonalny cliffhanger. Lodowaty klimat. Gorące emocje. I świat, w którym nic nie jest tym, czym się wydaje. Czekam na ciąg dalszy. I jestem pewna, że Ty też będziesz!
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawcy.
Przeczytaj również:
Ania
Niektore dystopie sa fascynujace i bardzo orgyinalne.
Vicky
Zdecydowanie tak!