Czasy dzieciństwa nigdy nie przemijają bezpowrotnie. Wesołe chwile na zawsze zostają w naszych wspomnieniach. By jednak je przybliżyć, potrzebny jest zazwyczaj jakiś zewnętrzny bodziec. Cóż jednak w łatwiejszy sposób obudzi nasze szczęśliwe myśli niż literatura skierowana do dzieci? Nie tylko kiedy możemy przeczytać baśń swoim pociechom, ale także gdy sięgamy po nią sami.
Rose to osierocona, mała dziewczynka. Mieszka w domu dziecka i odkąd sięga pamięcią ciężko pracuje, a jej jedynym marzeniem jest opuszczenie szarych murów by móc samej na siebie zarabiać, najlepiej jako pokojówka w jakimś bogatym domu. Nie sądziła jednak, że to czego pragnie spełni się tak szybko. Pewnego dnia do sierocińca przybywa elegancka pani, która szuka pomocy do prostszych prac w domu czarodzieja. Jej wybór pada na pracowitą i rezolutną Rose, która nie może wyobrazić sobie niczego cudowniejszego. Problem jednak polega na tym, że dziewczynka nie jest całkiem normalna. Ona nie tylko widzi czary, które dla zwykłych ludzi są niedostrzegalne, ale również w prosty i niewymuszony sposób sama potrafi je tworzyć. Gdyby jednak ktoś się o tym dowiedział mogłaby stracić nową, wymarzoną posadę. Jakiego jednak dokona wyboru gdy w grę wchodziło będzie życie kilkunastu porwanych przez złą czarownicę dzieci? Maluchów, którym nikt inny nie potrafi pomóc.
Przyznam szczerze, że nie wiedziałam czego powinnam się spodziewać sięgając po pierwszy tom przygód „Rose”. Różowa okładka zapowiada raczej przesłodzoną historyjkę dla grzecznych dzieci niż jakąkolwiek, ciekawą przygodę. Na szczęście, jak to mówią: „nie ocenia się książki po okładce” i zawartość przerosła moje najśmielsze oczekiwania. „Rose” to niezwykła historia, która łączy ze sobą wątki takich powieści jak „Mała Księżniczka” i „Harry Potter”, jednocześnie tworząc coś zupełnie innowacyjnego. Mimo że dzieckiem już od jakiegoś czasu nie jestem, tekst mnie zwyczajnie pochłonął i nie chciał wypuścić ze swoich objęć aż do ostatnich stron.
Świat, który stworzyła Holly Webb, jest pełen kontrastów i uroku. Szare ściany sierocińca, który dzieci opuszczały jedynie na niedzielne msze, a poza nim różowe płaszczyki, śliczne, małe łódeczki i smakowite ciasteczka. Rozkapryszone, wrzeszczące księżniczki, którym tak naprawdę brakuje jakiejkolwiek czułości, nieznośni chłopcy, którzy nie mają przyjaciół, mówiące, magiczne koty, które potrafią zmieniać postać. Ta powieść, mimo że liczy sobie niespełna 270 stron, jest barwna i niezwykle obrazowa, a zawarte w niej przygody oraz bohaterowie wydają się niemalże namacalnie prawdziwi. Choć nie ma w sobie tyle realizmu co twórczość F.H. Burnett to jednak w wyobraźni maluje dość kolorowe obrazy, w które bez trudu można uwierzyć.
„Rose” zdecydowanie śliczną i słodką historyjką dla najmłodszych nie jest. Sama główna bohaterka ma w sobie wiele smutku – w końcu dziesięć lat życia spędziła w sierocińcu i dopiero w domu czarodzieja odnalazła jakiejś okruszki szczęścia. Nie wszystko jednak oczywiście osnuwa mgiełka melancholii. Rose potrafi w prosty sposób zdobywać przyjaciół, a dzięki nim i temu, że mogą dbać o siebie nawzajem, czuje się potrzebna i szczęśliwa. Książeczka kończy się pozornym „happy endem”, ale gdyby zastanowić się nad nim chwilę dłużej, to zbyt wiele rzeczy pozostaje takimi jakimi było, by móc nazwać ostatnie strony wesołymi.
Wydanie książeczki jest ładne, ale niestety nie udało się w nim uniknąć literówek. Cała seria o Rose wygląda ciepło i przyjaźnie, ale zdecydowanie wizualnie nie opisuje swojej zawartości. Za to z pewnością pozytywnie nastawia do czytania, bo grafika okładki jest po prostu śliczna. Nie mogę się już doczekać kiedy będę miała okazję przeczytać kolejne książeczki z cyklu oraz przygody zupełnie innej dziewczynki, tym razem o imieniu Lily, które również mają ukazać się w Polsce.
Sądzę, że Holly Webb stworzyła baśń na miarę historii Hansa Christiana Andersena – wciągającą i pełną czarów, a jednocześnie wzbudzającą w sercu przeróżne uczucia. Ta niepozorna książeczka jest w stanie doprowadzić czytelnika zarówno do śmiechu jak i do łez. Ma wszystko, co potrzebne w dobrej powieści dla dzieci, a co najważniejsze, nie sposób się przy niej nudzić. „Rose” będzie doskonałym wyborem zarówno dla małego jak i dużego czytelnika.
O autorce słów kilka
Holly Webb jest autorką bestsellerowych książeczek o zwierzętach, które podbijają serca młodych czytelników. Ma męża, trzech synów i bardzo, ale to bardzo rozpieszczonego kota.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję portalowi Nowaczytelnia