Corę Carmack miałam okazję poznać podczas lektury doskonałej, romantycznej serii, w skład której wchodzą książki: „Coś do ukrycia”, „Coś do stracenia” i „Coś do ocalenia”. Bardzo się ucieszyłam, że tak świetna pisarka postanowiła wydać młodzieżową fantastykę, która od zawsze jest moim ulubionym gatunkiem.
Księżniczka Aurora żyje w świecie, w którym strach i zniszczenie sieją różnego rodzaju burze. Na szczęście istnieją w nim również Stormlingowie – osoby, które dzięki swojej magii potrafią je poskromić. Bycie Stormlingiem wiąże się również z różnymi zaszczytami. Są nimi królewscy żołnierze, szlachcice i oczywiście sama królewska rodzina. Los jednak sprawił, że księżniczka Aurora nie odziedziczyła rodzinnych zdolności. Jej matka widzi tylko jedno rozwiązanie. Musi jak najszybciej wydać córkę za mąż, za jak najpotężniejszego Stormlinga. Tylko w ten sposób będą mogły ocalić tron.
„Roar” to typowa powieść drogi, gdzie bohaterowie wędrują naprzeciw przygodzie, napotykając różnego rodzaju niebezpieczeństwa, nawiazując relacje i doskonaląc swoje umiejętności. Jak się można było jednak po Corze Carmack spodziewać historia jest również dobrym i zaskakującym romansem.
Pisarka ma wiele ciekawych, oryginalnych pomysłów i stara się nie powielać innych wzorców, choć wyraźnie widać, że nie czytała zbyt wielu powieści fantasy. Stworzyła interesujących zarówno pierwszoplanowych, jak i drugoplanowych bohaterów, chociaż tych ostatnich traktuje nieco po macoszemu, skupiając się przede wszystkim na relacjach pomiędzy Aurorą a Lockiem (co zresztą, muszę przyznać, wychodzi jej znakomicie).
Na stronie domowej Cory Carmack możemy znaleźć informację, że drugi tom serii ukaże się w czerwcu 2019 roku. Szkoda, że pisarka każe nam tak długo czekać. Najchętniej od razu poznałabym dalsze losy księżniczki Aurory. Powieść jest naprawdę przyjemna. To jedna z tych nielicznych książek, które są dobrze napisane, wciągające, a jednocześnie nie denerwują – ani zachowaniem bohaterów, ani przebiegiem fabuły.
Podsumowując: „Roar” to młodzieżowa powieść fantasy, którą czyta się szybko i z przyjemnością. Jej fabuła nie jest zbyt wydumana, a mimo wszystko zwroty akcji niejednokrotnie zaskakują. Bohaterowie książki są sympatyczni i niezwykle barwni. Ich przygody bawią, a charaktery sprawiają, że chętnie się im towarzyszy. Polecam! To jedna z tych historii, które bez wahania i obaw można podsunąć na przykład nastoletniej córce.
Dziękuję!
Kamil
Trochę jak władca pierścieni 🙂 Fantastykę lubię czytać. Można zagłębić się w umysł autora 🙂
paulina
Myślę, że akcja tej książki może wciągnąć wiele osób i dać im dużo radości z czytania 🙂
Sylwia
Kiedyś namiętnie czytałam fantastykę, ostatnio jakoś zaprzestałam, ale ta książka wygląda na wartą zainteresowania 😉
Łukasz Jarych
Uwielbiam ten gatunek, polecam Goodkind’a i jego serię Miecz Prawdy.
Olka
Fantastyki jakoś bardzo dużo nie czytam, ale czasami dobrze jest się przenieść w nieco inny świat 😉 A jeśli dodatkowo jest to książka drogi, to tym bardziej sądzę, że przypadłaby mi do gustu 🙂