„Przebudzona” to już ósmy tom cyklu „Dom Nocy”. Pierwsza część nosi tytuł „Naznaczona”. Powieść opowiada o amerykańskich nastolatkach, w życiu których wampiry są częścią naturalnego porządku świata. Ludzie nie rodzą się jednak istotami nocy. Młode osoby zostają naznaczone i by przeżyć oraz rozwinąć swoje nowe, wampirze umiejętności, zostają skazane na naukę w specjalnej, przystosowanej do tego szkole. Co ma w sobie takiego ta seria, że i tak, jak bardzo by niektóre fragmenty nie irytowały, zawsze sięga się po następną część? Nie są to jakieś pisarskie wyżyny, a jednak – cykl wciąga niczym ulubiony serial, a każdy tom kończy się zbyt szybko.
Heatha (pierwszego chłopaka Zoey – jeszcze tego z normalnego życia, przed Domem Nocy) uśmiercił Kalona. Kiedy jej samej udaje się powrócić z zaświatów, dziewczyna źle znosi jego śmierć. Na dodatek teraz, jako najwyższa kapłanka, wraz z wojownikiem Starkiem, który czuwa u jej boku, musi zmierzyć się z wrogami, a droga do zwycięstwa wcale nie jest przyjemna. Fabuła jest zawikłana, a akcja toczy się bardzo szybko. Zdarzenia obracają się jak w kalejdoskopie, a mimo to, cała przygoda ściśle łączy się z treścią pozostałych tomów. Poznajemy zarówno smutek jak i szczęście głównych bohaterów. Towarzyszą im kontrastujące ze sobą śmierć oraz miłość. W życiu, które poznajemy, w historii Domu Nocy, nie zabraknie całej tęczy przeróżnych barw – zarówno tych ciepłych jak i lodowato zimnych. Kontynuowany i tutaj, związek Stevie z Repheimem jest pomysłem dość nowatorskim i ciekawym – rzeczą, która przekazuje czytelnikom głębszą treść i wartości. Tym naprawdę autorki mnie zaskoczyły, bo przywykłam do raczej płytszych opisów miłosnych przygód Zoey, ciekawych aczkolwiek nie dających do myślenia.
Wiele rzeczy się wyjaśnia, a jeszcze więcej komplikuje. Zoey w dalszym ciągu nie jest bohaterką, którą można by darzyć sympatią. Kiedy zostaje kapłanką Domu Nocy, właściwie głównie wykorzystuje swoich przyjaciół, dbając jedynie o ukochanego Starka. Nie wiadomo więc właściwie komu w książce kibicować.
Powieść czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Jest ciekawa i wciągająca – może nie rewelacyjna, a raczej bardziej serialowa, ale spełnia swoją rolę beletrystyki – to znaczy dostarcza rozrywki. Książka podobała mi się o wiele bardziej od swojej poprzedniczki. W tej części znacznie mniej szczegółów mnie irytuje. Wydaje się być przemyślana i dopracowana przez autorki. Fabuła jest nieprzewidywalna, a to zdecydowany plus. W „Przebudzonej” pojawia się również nieco erotyki, za to używanych jest znacznie mniej wulgaryzmów – moim zdaniem to zdecydowany plus. Rozdziały stworzone zostały z punktu widzenia wielu bohaterów, co zdecydowanie dodało powieści smaku. I choć narrator jest trzecioosobowy, to i tak dokładnie przedstawia nam myśli i uczucia postaci (jedynie Zoey, jak zawsze, mówi o sobie w pierwszej osobie).
Podejrzewam, że końca serii autorki w planach jeszcze nie widzą. Właściwie, to w przypadku tego cyklu, cieszę się, że to jeszcze nie ostatni tom, ponieważ wyraźnie widać postępy i rozwój we wspólnej twórczości obu pań. Teraz piszą znacznie dojrzalej. Mimo, że nie jest to światowej klasy literatura, to sądzę, że jeżeli ktoś zdecyduje się sięgnąć po pierwszy tom, ma pełne szanse się wciągnąć – niczym w pełen akcji, telewizyjny serial, w którym z łatwością przywiązać się można do różnych, grających w nim aktorów.
O autorkach słów kilka
Matka pisząca książki z córką. Rzecz niecodzienna i bardzo ciekawa. Pani Cast na swoim kącie ma już wiele romantycznych powieści fantasy. Zdobyła też trochę nagród, między innymi: Prism, Dafne du Maurier czy Affair du Coeur. Mieszka i pracuje w Oklahomie. Natomiast Kristin jest studentką na Uniwersytecie w Tulsie. Zdobyła nagrody za swoje wiersze i osiągnięcia dziennikarskie. Nad cyklem Dom Nocy zaczęły pracować już w 2005 roku, a powieść z dnia na dzień staje się coraz bardziej popularna i rozchwytywana, zwłaszcza wśród młodych czytelniczek.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję grupie wydawniczej Publicat.