„Płyną ludzie miastem szarzy, pozbawieni złudzeń, marzeń omijają wciąż główny nurt. Kryją się w swych norach krecich i śnić nawet o karecie co lśni złotem nie potrafią już” – mówią słowa piosenki. Podobne przesłanie niesie ze sobą książka „Porządek rzeczy” spod pióra Paoli Capriolo. Czy w ten sposób właśnie ma wyglądać nasze życie?
Sabrina, mimo że pozostała sama na świecie, stara się być optymistką. Próbuje żyć z dnia na dzień i tylko Zaduszki wywołują u niej melancholijny nastrój. Gdy co wieczór słyszy rozpaczliwy krzyk któregoś z sąsiadów, przytula pluszowego królika i cieszy się z tego, że w ciemności nie rozbrzmiewa jej własny głos. Dziewczyna miała jednak również odrobinę szczęścia w życiu. Mimo młodego wieku udało jej się dostać świetną, pełną perspektyw na przyszłość pracę – pisze reklamowe szorty, wplecione w historie dla dzieci. Zlecenie natomiast wykonuje dla wielkiej korporacji, której szef jest z Sabriny bardzo zadowolony. Niestety nie dotyczy to wszystkim pracowników, czego dziewczyna stara się nie zauważać. Pewnego dnia spotyka jednego z sąsiadów, który jednak nie zamierza podać jej swojego imienia i w ciągu dziwnej znajomości nazywa go panem M. a później Maxem. Chłopak ma zupełnie inne podejście do życia niż ona sama i nie waha się przed zatruciem czystego spojrzenia na świat Sabriny.
Właściwie pokusiłabym się o stwierdzenie, że „Porządek rzeczy” to powieść psychologiczna. Nie ma w niej zbyt wiele akcji, a całość składa się przede wszystkim z rozmów i przemyśleń głównej bohaterki. Od początku do końca również nie wiadomo o co tak naprawdę chodzi. Przyznam, że poczułam się zaskoczona obrotem spraw – spodziewałam się nieco innego wątku.
Paola Capriolo w doskonały sposób tworzy kreację Sabriny. Bohaterkę poznajemy bardzo dobrze. To nieco naiwna, raczej pogodna dziewczyna, która kurczowo trzyma się swoich ideałów. Za wszelką cenę próbuje też zrozumieć innych ludzi, wciąż jednak przekonując ich do swoich racji – do czasu gdy coś w niej samej nie pęka i to ona się nie zmienia. Gdy nareszcie zrozumiała co przez cały czas starał się przekazać jej Max on sam wybiera wygodne, dostatnie życie u boku wielkiej korporacji.
Samo Desire przedstawione jest w krzywym zwierciadle (chociaż może nie tak do końca). Spełnia nawet najwybredniejsze zachcianki klientów (na przykład udostępnia filmy z egzekucji skazańców). To kolos na rynku i każdy musi się z nim liczyć. Tu jednak nie do końca rozumiem przekaz Autorki. W czym tkwi problem? Kapitalizm to rzecz zupełnie normalna i na porządku dziennym – nie da się z nim walczyć i właściwie chyba się nie powinno. Każdy ma prawo żyć jak mu się podoba, nie powinien jednak również narzucać sposobu życia innym.
Powieść czyta się szybko i z przyjemnością. Została napisana w lekkim stylu. Krótkie rozdziały, proste zdania. Większość wydarzeń przedstawiona jest z punktu widzenia Sabriny, sporo to jednak również jej bajki o królewnie Cindy oraz (nieco humorystyczne) obwieszczenia firmy Desire. W tym świecie nie liczy się człowiek – ważna jest korporacja i wspólne cele.
Styl w jakim napisana została książka natychmiast skojarzył mi się z tytułem „Po zmierzchu” znanego wszystkim świetnie Haruki Murakamiego. Również treść jest tak samo enigmatyczna. Przypadła mi do gustu wizja miasta, szeregów takich samych okien, parku pełnego bezdomnych. To świat w którym żyjemy, ale również świat, w którym większość z nas wcale nie chce żyć.
„Porządek rzeczy” to powieść którą bez wahania mogę polecić, wydaje mi się jednak, że mimo młodego wieku bohaterki, lepszym jej odbiorcą będzie nieco starszy czytelnik. Nad treścią trzeba się nieco zastanowić, zrozumieć przesłanie, spojrzeć na znajome wątki i sytuacje. Chociaż czyni to w wyolbrzymiony sposób, Paola Capriolo nie przedstawia niczego, czego byśmy sami nie znali. Może warto nie tylko przeczytać książkę, ale również rozejrzeć się dookoła siebie.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Dreams