„Pollyanna dorasta” to druga, po „Pollyannie”, część klasycznej serii dla dziewcząt autorstwa Eleanor H. Porter. Główna bohaterka, od której imienia powstał tytuł, jest wiecznie uśmiechniętą, uroczą dziewczynką, która potrafi wnieść radość w życie innych osób. Mimo nieszczęść, którymi doświadcza ją los, zawsze znajduje coś, z czego można się cieszyć. Na tym właśnie polega jej zabawa – „gra w zadowolenie”. To ona na stałe zmieniła światopogląd wielu smutnych, ponurych oraz samotnych ludzi.
Drugi tom przygód Pollyanny jest zarazem ostatnim. Polly Haringtton wraz ze świeżo poślubionym mężem – doktorem Chiltonem, chcą wyjechać na jakiś czas do Niemiec. Nie mają jednak co zrobić ze swoją młodziutką podopieczną. Wówczas otrzymują błagalny list, którego treść mogłaby porwać nawet najtwardsze serca. Zdesperowana pielęgniarka, która miała okazję zetknąć się z Pollyanną w sanatorium, prosi by na ten krótki czas opiekę nad dziewczynką powierzyć jej zgorzkniałej siostrze. Ma nadzieję, że ta na zawsze wniesie promień radości w jej życie i odmieni światopogląd samotnej, zamkniętej w sobie kobiety. Sama bohaterka nie zdaje sobie sprawy z tego, jaki ma wpływ na otaczających ją ludzi i to jest właśnie najpiękniejsze. Niewinne i nieświadome dziecko potrafi czynić cuda.
Książka podzielona została jakby na dwie części. W pierwszej Pollyanna przebywa w Bostonie, w drugiej, nieco już doroślejsza, w starej posiadłości zmaga się z problemami finansowymi jakie dotknęły ją i jej ciotkę oraz swoją pierwszą miłością. Poznaje także wielu nowych przyjaciół, którzy towarzyszą jej poprzez te wszystkie lata. W tle natomiast pojawia się wątek pewnego zaginionego chłopca, którego rodzina za wszelką cenę chce odnaleźć i szuka go przez wiele lat, poświęcając na to wszelkie środki – zarówno finansowe jak i wytrzymałość swojej psychiki. Pollyanna ma jednak nawet na to swoje własne sposoby, choć nie koniecznie zgodne z oczekiwaniami innych.
Powieść jest pełna uroku i niezwykle optymistyczna. Nie jest tak cudowna i genialna jak pierwsza część, niewiele jej jednak brakuje. Została napisana prościej, a jednocześnie bardziej zawile. Pollyanna jako starsza dziewczyna nie ma już w sobie tyle uroku co dziecko, jej kreacja ukazuje jednak w pięknym stylu, że nie wszystko w życiu się zmienia. Eleanor H. Porter tym razem stworzyła więcej tajemnic i zagadek, choć niektóre sprawy (takie jak na przykład śmierć doktora) pomija niemalże całkowicie. Tym razem to nie tylko historia pogodnej dziewczynki, która niczym małe słoneczko, rozpromienia całe swoje otoczenie. To opowieść o tym, jak radzić sobie z problemami, jak się nie poddawać i co zrobić, kiedy droga życia niezaprzeczalnie pnie się pod górę. Szczęśliwe chwile istnieją, a z problemami należy sobie radzić i to właśnie udaje się zrobić głównej bohaterce. Nie jest łatwo, ale ona dzielnie, pełna optymizmu, zwalcza po kolei wszystkie pojawiające się problemy.
Książka sama w sobie jest ciekawa i trudno się od niej oderwać. Nie jest zbyt obszerna i gdy się ją czyta, bardzo szybko się kończy, a potem brakuje stron. Nic dziwnego, że inni pisarze, na własną rękę, podjęli się tworzenia kontynuacji przygód Pollyanny. Ja jednak cieszę się, że oryginalna autorka nie napisała na ten temat niczego więcej. To mogłoby popsuć cały wizerunek tej cudownej powieści. Jest to jedna z takich historii, do których zawsze się wraca i – muszę szczerze przyznać – jedna z moich ulubionych. Z pewnością „Pollyanna” to książka nieco staroświecka (wystarczy spojrzeć na rok, w którym powstała) zawiera jednak w sobie ponadczasowe, wiecznie aktualne przesłanie i pokazuje ludziom sposób na życie (oczywiście bez żadnego moralizowania!*).
„Pollyanna dorasta” to nowela napisana w przyjemnym, lekkim do odbioru stylu. Mimo że powstała ponad sto lat temu, to bez trudu przemawia do współczesnego czytelnika. Jest to dzieło klasyczne, które co jakiś czas otrzymuje kolejne wznowienia w coraz to ładniejszych wydaniach i z przeróżnymi, pięknymi okładkami. Literacki Egmont postarał się bardzo. Książka w tym wypadku zauroczyć może nie tylko zawartością, ale również od strony wizualnej. Taki tom nie tylko przyjemnie się czyta, ale także z miłą chęcią stawia na półce, by można było do niego wracać przez długie lata. Obie części „Pollyanny” są dziełem życia Eleanor H. Porter. Pisarka nigdy wcześniej i nigdy później nie stworzyła niczego, co tak bardzo podbiłoby serca tylu czytelników, na całym świecie. Niewiele istnieje powieści, które miałyby wpływ nie tylko na to by zająć nam chwilę czasu, ale również mających moc by zmieniać sposób myślenia i – być może – podejście do własnego życia.
Obie części „Pollyanny” serdecznie wszystkim polecam. To cudowna, pełna ciepła, książka do której z przyjemnością można niejednokrotnie powrócić. To promień słońca, przebijający się przez ciemne chmury. Interesująca lektura, która w dobry sposób wykorzysta nasz wolny czas, dostarczając jednocześnie rozrywki, jak i kilku powodów do zadumy. Powieść ta potrafi rozgrzać ludzkie serca i sprawić, że czytelnik, przynajmniej od czasu do czasu, przez różowe okulary spojrzy na świat.
* Uwaga dotycząca często pojawiającej się treści książki.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję portalowi Nowaczytelnia
O autorce słów kilka
Eleanor Hodgeman Porter to znana amerykańska pisarka. Urodziła się 19 grudnia 1868 roku w Littleton, zmarła natomiast 21 maja 1920 roku w Cambridge. Przygotowywała się do zawodu muzyka i studiowała w konserwatorium. Tworzyła głównie dla dzieci, ale pisała również romanse. Jej najsłynniejszą książką jest właśnie „Pollyanna”, po raz pierwszy wydana w 1913. Przygody głównej bohaterki kontynuowała w powieści noszącej tytuł „Pollyanna dorasta”, wydanej dwa lata później. Napisała między innymi również „Pannę Billy” oraz „Przejść przez strumień”, nic jednak nie przyniosło jej takiej sławy co historia małej, pogodnej dziewczynki.