Wydawnictwo Yumegari znane już jest z tego, że wypuszcza na rynek mangi polskich autorów. Co ciekawsze, gdyby nie widniejące na okładce nazwisko, nie sposób by się było domyślić, że komiksu nie stworzyli Japończycy. Fabularnie historie są tak samo zagmatwane i zaskakujące jak te oryginalnego pochodzenia, natomiast graficznie… no cóż, przekonajcie się sami.
„Over eyes” opowiada historię księcia Shiby Ryuu, istoty z rodu czarnoskrzydłych ludzi, który obudził się z tysiącletniego snu. Nie pamięta zbyt wielu rzeczy ze swojej przeszłości i zaraz po przebudzeniu tylko jedno wie na pewno – jest koszmarnie głodny. Natomiast ludzie ptaki żywią się tylko jednym – duszami żywych istot, nie ważne czy zwierząt, potworów czy ludzi. Ponieważ pojawia się na terenie innych drapieżników, od razu zmuszony jest do walki na śmierć i życie. Z początku nie posiada woli walki, więc taką potyczkę przegrywa. Nieprzytomnego odnajduje go jednak nastoletni Kenta i przynosi do swojego domu. Książę Shiba jednak po przebudzeniu zamiast wdzięczności dla rodzeństwa – Kenty i Sanae – które chciało mu pomóc, w dalszym ciągu odczuwa jedynie głód. Nie kryje się więc z zamiarem pożarcia ich dusz.
Historia nie jest ani słodka, ani urocza, ani cukierkowa. Należy raczej do tych horrorwatych, w których giną ludzie i nikomu nie należy ufać. Opowiada ona o wojnie trzech stron – ludzi, czarnoskrzydłych i białoskrzydłych. Powoli ujawniani są czytelnikowi główni bohaterowie. Pierwszy tom to jak sądzę swojego rodzaju wstęp do dalszej, niewątpliwie wzbudzającej ciekawość, mrocznej baśni.
Kreska rysowniczki jest bardzo dobra. Zwłaszcza postacie wywarły na mnie duże wrażenie – są dopracowane i pełne uroku, a do tego niezwykle realne. Do wartkiej akcji i pomysłowej fabuły możemy więc dodać świetne rysunki. „Over eyes” to pierwszorzędna manga, która samym swoim wyglądem zachęca do tego by po nią sięgnąć. Zdecydowanym jej plusem jest również nieprzewidywalność. Nie mam pojęcia co bohaterowie zrobią dalej i jak potoczą się ich losy. Wiem natomiast, że poznam je z przyjemnością.
Jedną z dwóch rzeczy, do których mogę się przyczepić jest język dialogów. Nie podoba mi się to, że tysiącletnie postacie rozmawiają ze sobą jak banda niegrzecznych nastolatków. Najwyraźniej nie można mieć jednak wszystkiego… Drugą sprawą natomiast jest wydruk stron i zdecydowany brak marginesów. Czasami nie sposób przeczytać okienek dialogowych, które wnikają w szycie książeczki. Innym razem obrazki są poucinane na samych brzegach. Z tego co wiem nigdy wcześniej się to wydawnictwu nie zdarzało i mam nadzieję, że już więcej nie pojawi się takie faux pas.
„Over eyes” to tytuł, który mogę z czystym sumieniem wielbicielom mangi polecić. To intrygująca, fantastyczna historia, z wartką akcją i ciekawymi pomysłami. To tomik, w którym znajdziemy dopracowaną, ładną grafikę. Krótko mówiąc komiks szybko i przyjemnie się czyta. Można z nim miło spędzić kilka chwil i zostać zupełnie pochłoniętym przez niezwykłą przygodę.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Yumegari
Koralina
fabuła fajna, ale chyba nie przebrnęła bym przez ten wydruk, bardzo mnie to denerwuje
Sheti
Ja jakoś po mangę nie sięgam 🙂
Vicky
Jeżeli chodzi o to co zostało wydane w Polsce to spróbuj z “Vampire Knight” albo “Kuroshitsuji” to zapewne zmienisz zdanie 😉