Zanim powieść “Namaluj mi słońce” trafiła w moje ręce o twórczości Gabrieli Gargaś słyszałam wiele ciepłych słów. Do książki więc podeszłam nastawiona bardzo pozytywnie. Osobiście uwielbiam lekkie, przyjemne, dobrze skonstruowane powieści, podczas czytania których po prostu miło można spędzić czas. W ten właśnie sposób zaczęła się moja przygoda z prozą pisarki.
Sabina ma nietypową pracę. Jest “przyjaciółką do wynajęcia”. Spotyka się z innymi ludźmi by wysłuchać ich różnorakich problemów. Niestety nie może wynająć samej siebie, przez co ona również jest samotna. Ma niewielkie biuro, dwupokojowe mieszkanie i lubi swoją pracę. Czy to jednak najważniejsze wartości w życiu? Pewnego jednak dnia niewielka rzecz odmienia całą jej rzeczywistość. W parku podchodzi do niej mała dziewczynka, prosząc by Sabina namalowała dla niej słońce. Kobieta zbywa dziecko, ale ono nie daje za wygraną i z tą samą prośbą przychodzi do niej następnego dnia. Wkrótce między nią a nieznajomą dziewczynką nawiązuje się niezwykła, ale bardzo serdeczna przyjaźń. To jednak dopiero początek zmian.
Książka napisana została w lekkim i przyjemnym, ale również nieco chaotycznym stylu. Momentami brakuje w niej spójności i konsekwencji. W żadnym jednak razie nie odbiera to przyjemności płynącej z czytania. Sama historia jest po prostu piękna, pełna ciepła i niezapomniana. Choć zdarzają się w niej także nieprzyjemne, bolesne momenty. To opowieść o miłości – zarówno między kobietą i mężczyzną, jak i miłości dorosłych do dziecka.
Sylwetki bohaterów są rozbudowane i pełne barw. Są realni i wiodą prawdziwe życie. Bez trudu można uwierzyć w ich istnienie. Marysia to istotka skrzywdzona przez los, a mimo to potrafiła zachować w sobie niewinność i ufność małego dziecka. Dziewczynka, choć trochę przemądrzała, jest bardzo fajnym, dobrym dzieckiem, które całe swoje otoczenie potrafi pozytywnie nastawić do świata. Sabina jest bohaterką, która wraz z czytelnikami, poznaje samą siebie. Maks natomiast to postać za którą szczerze nie przepadam i zdecydowanie nie jest moim wzorem życiowego partnera, choć pisarka w ciekawy sposób wytłumaczyła różne problemy z którymi poradzić musiał sobie mężczyzna. Cudowne jest to, że oni wszyscy mieli oparcie w swoich własnych rodzinach i tak naprawdę nigdy, żadne z nich nie było zdane tylko i wyłącznie na siebie.
Czasami, nie tylko w literaturze, ale także i w życiu, ludzie zachowują się bardzo głupio. Popełniają błędy. Nie wszystkie potrafimy wybaczyć. Najgorsze są jednak tajemnice. Gdy bliskie nam osoby ukrywają przed nami swoje problemy. Gdy kogoś kochamy, chcemy w pełni uczestniczyć w jego życiu – na dobre i na złe. Kiedy jednak postanawia zachować zbyt wiele dla siebie – nawet nie chcąc krzywdzić innych – może to wpłynąć na całą, otaczającą go rzeczywistość. “Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą” – myślę, że chyba każdy zna te słowa, a właśnie ten cytat przyszedł mi na myśl gdy czytałam “Namaluj mi słońce”. Miłość także potrafi wybaczać, nawet najgorsze, popełnione w życiu błędy.
Po lekturze “Namaluj mi słońce” jestem przekonana, że sięgnę po nieznane mi do tej pory książki pisarki. To ciekawa, dobrze skonstruowana powieść – dokładnie taką na jaką liczyłam i jakiej się spodziewałam. W tym wypadku pozytywne opinie zdecydowanie nie kłamią. Jest to historia, która daje nadzieję na to, że każdy człowiek zasługuje na własne szczęście i każdy ma szansę je odnaleźć.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Feeria
Arianne
Czytałam inne książki pisarki i uważam, że są świetne. Nie mogę doczekać się, kiedy tą przeczytam!
Niezgodna
Ciekawy tytuł, piękna okładka, zachęcająca okładka, intrygujący opis… Czy ta książka może być zła? Przekonamy się.
Drusilla
Wiele dobrego słyszałam o tej autorce. W końcu kiedyś muszę sięgnąć po którąś z jej książek 😉