„Miasto Popiołów” to drugi, zaraz po zekranizowanym niedawno „Mieście Kości”, tom cyklu „Dary Anioła”. Książki opowiadają historię Nocnych Łowców, stworzonych niegdyś przez anioła wojowników, którzy bronią ludzi przed demonami oraz wszelkimi zagrażającymi im stworzeniami nocy.
Mama Clary jest pogrążona w śpiączce, a dziewczyna nie ma pojęcia komu może zaufać. Od kiedy wie, że urodziła się Nocnym Łowcom, zmienia się całe jej dotychczasowe postrzeganie świata. Jednak nie tylko ona odkrywa prawdę o sobie samej. Jace spotyka swojego ojca, którego uważał za zmarłego, a on okazuje się największym wrogiem, z jakim kiedykolwiek przyszło Nocnym Łowcom walczyć – to sam Valentine.
Fabuła powieści jest zawikłana, ale nie w taki sposób, żeby nie można było za nią nadążyć. Akcja toczy się wartko, a przed czytelnikami pojawiają się coraz to nowe tajemnice i zagadki. Nic nie jest oczywiste. Każdy może okazać się kimś zupełnie innym niż z początku się wydawał. Książka trzyma w napięciu i nieustannie wzbudza ciekawość. Gdy dodamy do tego lekkie pióro pisarki, wampiry, wilkołaki, faerie i demony, otrzymamy fantastyczny misz-masz, który bardzo szybko i przyjemnie się czyta – uprzedzam jednak, że to dzieło czysto rozrywkowe i naprawdę trudno doszukać się w nim jakiejkolwiek głębi czy poważniejszego przesłania. Chyba, że weźmiemy pod uwagę głębię uczuć rodzinnych, ponieważ na to, a także na lojalność, autorka kładzie bardzo duży nacisk.
Bohaterowie „Darów Anioła” są cudowni. Żywi, pełni barw i targających nimi uczuć. O każdej pojawiającej się w książce osobie możemy powiedzieć przynajmniej kilka zdań. Niemal każdą, pojedynczą postać zapamiętamy – przynajmniej dopóki nie skończymy czytać cyklu. Ten aspekt powieści uważam za perfekcyjny. Nawet jeżeli kogoś nie darzyłam sympatią to i tak wzbudzał we mnie przeróżne inne uczucia.
Jeżeli ktoś zdecydował się sięgnąć po „Miasto Kości” to podejrzewam, że do przeczytania „Miasta Popiołów” ani trochę nie trzeba będzie go namawiać. Ten cykl broni sam siebie i naprawdę nie sposób się przy nim nudzić. Pojawiające się w nim pomysły i przede wszystkim zwroty fabularne są zdecydowanie niecodzienne i nie mają nic wspólnego z rutyną, do której bardzo często czytelnicy są już przyzwyczajeni przez różnych gorzej lub lepiej tworzących autorów. Sam za siebie zresztą mówi również fakt, że wydawnictwo Mag zdecydowało się na wznowienie serii. Najwyraźniej książki zbyt dobrze się sprzedawały i wyczerpał się już cały nakład. Jeżeli ktoś szuka dobrej rozrywki i wciągającej lektury, to zarówno „Miasto Popiołów” jak i cały cykl „Darów Anioła” gorąco mu polecam.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Mag
