„Kusicielka” to pierwsza książka Johanny Lindsey, po jaką zdarzyło mi się sięgnąć. Ogólnie romanse historyczne, jako gatunek, czytuję dopiero od niedawna, ale już odnalazłam w nich pewne utarte wzorce i schematy. Nieśmiała kobieta, którą powoli, stopniowo, jakiś mężczyzna nakłania do namiętnej miłości. W „Kusicielce”, autorka podeszła do nurtu dość nowatorsko i role się odwróciły. Tym razem to ona „kusi” jego.
Amy Malory to odważna dziewczyna, która wie, czego chce. Warren Anderson jest zgorzkniałym kapitanem statku, którego zdradziła narzeczona i zarazem zaprzysięgłym wrogiem rodziny Malorych. Co więc skłoniło serce Amy, by to właśnie na niego zacząć polować? Jak zareaguje na to jej rodzina? I czy dziewczyna ostatecznie dopnie swego?
Powieść jest intrygująca i pełna humoru. Po jej przeczytaniu stwierdzam, że z przyjemnością zapoznam się z losami rodziny Malorych (zarówno tymi z poprzednich tomów, jak i kolejnymi). Pisarka pokazuje nam jak przewrotny potrafi być los, a robi to naprawdę w pięknym stylu. Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, jest napisana z lekkością i widoczną wprawą. Jeżeli inne dzieła Johanny Lindsey utrzymują się na podobnym poziomie, to nic dziwnego, że autorka osiągnęła tak wysokie miejsce w kanonie pisarek romansów historycznych.
Cała akcja dzieje się w XIX wiecznym Londynie, którego klimat możemy poczuć na kartkach książki. Jest intryga, miłość, tajemnica i zdrada – wszystko to, co powinien zawierać dobry romans historyczny. Nawiązanie do „Romea i Julii” (klasyczna powieść skłóconych rodów) również powieści nic nie ujmuje. Myślę, że po prostu „Kusicielka” ma ten odpowiedni nastrój i smak. Dodatkowo autorka zadbała również o nowych czytelników (a raczej czytelniczki). W przystępny i nienarzucający się sposób, przypomina wcześniejsze losy rodziny Malorych, tak, że ani przez chwilę nie czułam się zagubiona. Uważam, że to bardzo dobry zabieg.
Pragnę przypomnieć, że książki w stylu tych, które tworzy Johanna Lindsey są pozycjami czysto rozrywkowymi, a nie wiarygodnymi źródłami historycznymi czy twórczością na wysokim poziomie. To potocznie mówiąc – czytadła. Nie jest to jednak dla powieści ujmą na honorze, a wręcz przeciwnie. Książka miała być czysto rozrywkowa i taka właśnie jest. Czyta się ją szybko i bardzo przyjemnie. Żarty bohaterów są urocze i ujmujące (jak choćby ten, w którym kochankowie sugerują miłość na łożu z kwiatów – problem stanowił jedynie fakt, że w ogrodzie rosły tylko róże). To taka typowo kobieca literatura, która w cudowny sposób przemawia bezpośrednio do damskich umysłów i serc.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Świat Książki.
Edyta
Dawno temu czytałam historię miłości Anthony’ego Malory i Roslyn Chadwick. Typowe czytadło, ale historia zabawna i przyjemna w odbiorze.
Miłośniczka Książek
Bardzo lubię sięgać po romanse historyczne i obecnie mam ten okres, że mogłabym jeszcze więcej czytać tego typu książek ;] Książkę, o której piszesz, widziałam swego czasu na liście pozycji do recenzji od Merlina, z którym mam zawartą współpracę. Wówczas jakoś ominęłam ten tytuł szerokim łukiem. A teraz? Mam na nią ochotę ^^
Cahir Aep Ceallach
Uwielbiam Kusicielke, romantyczna książka, pełnia wzruszeń i dreszcze na całym ciele. <3