
Jakby jutra miało nie być
Zdarzają się książki, które chwytają za gardło nie tym, co szokujące, lecz tym, co ciche, codzienne i trudne do nazwania. „Jakby jutra miało nie być” opowiada właśnie taką historię — bez spektakularnych zwrotów akcji, ale z uważnym spojrzeniem na to, co zostaje, gdy wszystko znane znika.
O czym jest książka?
Alicja budzi się po dziesięciu latach śpiączki. Fizycznie wraca do świata, ale jej życie w tym czasie nie czekało. Dzieci dorosły, mąż związał się z inną kobietą, a dom, który pamięta, przestał być jej miejscem.
To nie jest historia o walce o dawne życie, bo ono już nie istnieje. To opowieść o próbie poradzenia sobie z utratą czegoś, co wydawało się nienaruszalne — własnej roli, pozycji, relacji. Alicja uczy się siebie na nowo. Z pomocą przyjaciółki, dzięki cierpliwej rehabilitacji i trudnym rozmowom z bliskimi, próbuje odnaleźć sens — nie jako matka czy żona, lecz po prostu jako kobieta.
Moja opinia i przemyślenia
Największą siłą tej książki jest perspektywa. Autorka pozwala nam spojrzeć na świat oczami Alicji — z dystansu, z poczuciem wyobcowania i próbą uchwycenia czegoś znajomego w rzeczywistości, która poszła naprzód. Wiele emocji rozgrywa się tu między słowami. Jest rozczarowanie, złość, bezsilność, ale też potrzeba czułości i pragnienie powrotu do bliskości. Choć niektóre rozwiązania fabularne — jak tempo dochodzenia do sprawności czy zachowania niektórych postaci — mogą wydawać się uproszczone, nie odbiera to historii autentyczności.
Znakomicie poprowadzono też wątki relacyjne — z dziećmi, mężem, dawną przyjaciółką. Każda z tych więzi nosi ślady czasu, pęknięć i przemilczeń. I to właśnie te niedopowiedzenia, a nie pełne dialogi, wybrzmiewają najmocniej. Wątek uczucia między Alicją a fizjoterapeutą został zarysowany subtelnie. Nie chodzi tu o romans jako ratunek, lecz o moment, w którym bohaterka na nowo zaczyna dostrzegać siebie jako kobietę.
Podsumowanie
„Jakby jutra miało nie być” to powieść o stracie i próbie odnalezienia swojego miejsca w świecie, który się zmienił. Jest cicha, lecz pełna emocji. Prosta, ale niebanalna. Pokazuje, że czasem najtrudniejsze nie jest to, co się wydarzyło — ale to, co z tym zrobimy, kiedy już otworzymy oczy.
To książka, która zostawia czytelnika z pytaniem: co by było, gdyby jutro naprawdę nie nadeszło? I czy to, co mamy dziś, to na pewno wszystko, czego pragniemy? Niełatwa, ale potrzebna lektura.
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawcy.
Przeczytaj również: