Doświadczenia z oddziału położniczego
Jestem świeżo upieczoną mamą. Mój synek urodził się 6 października o 4:00 nad ranem. Nie jest to jednak mój pierwszy poród i miałam okazję zaobserwować, jak bardzo zmieniły się warunki na oddziale położniczym funkcjonującego w moim mieście szpitala. W dzisiejszym wpisie opowiem Wam o tym, jak na świat przyszły moje dzieci.
Eliza, Rok 2009
Ciąża przebiegała podręcznikowo. Czułam się doskonale. Ponieważ jestem po dwóch operacjach kręgosłupa, pani doktor, która prowadziła moją ciążę, już na pierwszej wizycie powiedziała mi, że czeka mnie cięcie cesarskie. Nie bałam się. Po czasie, który musiałam spędzić w szpitalu, lekkie nacięcie na brzuchu wydawało mi się rzeczą wręcz trywialną. W szpitalu stawiłam się dzień przed planowanym terminem porodu. Dziecko na świat zgodnie z planem przyszło następnego dnia. Potem dopiero zaczęły się schody.
Ja, młoda, niedoświadczona, introwertyczna, niepotrafiąca walczyć o swoje prawa i malutkie dziecko, którym nie miałam pojęcia, jak powinnam się zająć. Przystawiono mi córkę do piersi i zostawiono mnie z nią sam na sam, na łożku, w sali pooperacyjnej, oszołomioną lekami przeciwbólowymi i niemogącą się poruszyć. Następnego dnia przyszła do mnie pielęgniarka i kazała mi wstać. Nikt nie uprzedził mnie, że wyleje się ze mnie kałuża krwi. Było to dla mnie traumatyczne przeżycie. Tak samo, jak późniejsze doczłapanie do łazienki i umycie się.
Samodzielna opieka nad dzieckiem dobę po cięciu cesarskim, chodzenie długim korytarzem po sztuczne mleko, bo nikt nie wytłumaczył mi tajników laktacji. Noworodki trzymane za nogi (jak kurczaki) i obmywane pod kranem w szpitalnych wanienkach. Skrzypiące łóżko bez barierek zabezpieczających i wciąż płacząca współlokatorka, która urodziła dziecko w szóstym miesiącu ciąży i zastanawiała się, czy je porzucić w szpitalu, czy jednak nie. Jedyną osobą, która się nią przejmowała była odwiedzająca nas co jakiś czas pani salowa… Były to dla naprawdę okropne dni i gdyby nie cudowna pani doktor, która prowadziła moją ciążę i doskonała położna ze szkoły rodzenia, szczerze przyznam, że nie wiem, jak przetrwałabym ten trudny okres.
Lila, Rok 2015
Co zmieniło się po sześciu latach? Otóż naprawdę wiele. Wciąż brakowało wsparcia i pomocy personelu medycznego, ale panie z oddziału noworodków przechodziły same siebie. Sympatyczne, uśmiechnięte, zawsze służące dobrą radą. Niedługo po porodzie odwiedziła nas pani położna, której można było zadawać pytania związane z laktacją i opieką nad dzieckiem. Dodatkowo przez cały dzień mógł być z nami tata. Obolała po cięciu cesarskim mogłam zdać się na niego i odpocząć w ciągu dnia, by lepiej radzić sobie nocą.
Aleks, Rok 2018
Tym razem rok 2018 nie różnił się tak bardzo od 2015. Mam jednak bardzo miłe wspomnienia pewnych drobnych gestów, które wyszły od lekarzy. Dni były ciężkie, a pacjentki dosłownie nie mieściły się na oddziałach – zarówno na porodówce, jak i na patologii ciąży. Lekarze nie mieli chwili wytchnienia. A jednak, gdy potrzebowałam rozmowy z ginekologiem, bez żadnych uszczypliwości ani protestów, zawsze uprzejmy, poświęcił mi kilkanaście minut, mimo że wyraźnie zabierałam mu przerwę, a w drzwiach jego gabinetu minęłam się z dostawcą jedzenia.
Ze szpitala po kilku dniach wypisałam się na własne życzenie. Mimo że synek już dawno miał swój wypis, lekarze nie chcieli mnie wypuścić przez wzgląd na podwyższone CRP. Był to jednak zamknięty krąg wariactwa, ponieważ wcześniej spędziłam kilka dni na oddziale patologii ciąży z powodu zapalenia ucha. Szpitalny laryngolog wypisał mi receptę na antybiotyk, której jednak szpital nie mógł mi przekazać, dopóki nie dostanę wypisu. Leku nie mieli na stanie, a wypisu nie mogli dać z powodu podwyższonego CRP. Logika, która potrafi dobić. Tu jednak również jeden z lekarzy bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Starszy pediatra przyszedł do mnie osobiście z prośbą, żebym jednak została, bo sytuacja nie jest dla mnie bezpieczna. Pierwszy raz w szpitalu spotkałam się z taką troską. Przekonałam go dopiero, obiecując, że codziennie będę robiła badanie krwi. Dzień po zażyciu antybiotyku CRP wróciło do normy.
Feliks, Rok 2021
Niepokojące skoki ciśnienia, nocna izba przyjęć i cięcie cesarskie na cito. Po nim natomiast ogromne zaskoczenie. Przemiłe panie pielęgniarki, dzięki którym poczułam się naprawdę zaopiekowana. Kiedy wstałam po operacji, pilnowały każdego mojego kroku. Pytały, jak się czuję i czy czegoś mi nie potrzeba. Również panie położne okazały się cudowne. W każdej chwili były gotowe pomóc przy opiece nad maluszkiem. Doskonale pamiętam moment, gdy zaczęłyśmy ze współlokatorką w tym samym momencie przewijać nasze dzieci. Od razu przybiegła do nas pani położna, sprawdzić dlaczego dzidziusie tak głośno płaczą.
Oczywiście rok 2021 miał również swoje, tym razem zupełnie niezależne od szpitala, pandemiczne minusy. Odwiedziny były możliwe tylko w wyznaczonych godzinach (w sumie 4 godziny w ciągu dnia), w specjalnie przygotowanym, maleńkim pokoju socjalnym. Gdy akurat nikt go nie pilnował, potrafiły się znaleźć w nim po cztery pełne rodziny (więcej by się nie zmieściło). Gdy porządek odwiedzin był pilnowany, tatusiowe czekali w kolejce na klatce schodowej, a każdy wchodzący dostawał swój (zaledwie) kwadrans, by spędzić go z partnerką i świeżo narodzoną pociechą.
Na zakończenie
Cieszę się, że warunki porodów w Polsce poszły w tak dobrym kierunku. Zmiany na przestrzeni lat są ogromne i niezwykle pozytywne. Pobyt w szpitalu po pierwszym porodzie był dla mnie prawdziwą traumą. Obecnie jednak nawet mimo obostrzeń pandemicznych i braku możliwości wsparcia przez najbliższą rodzinę, czułam się doskonale zaopiekowana i wiedziałam, że zarówno ja, jak i mój maluszek, jesteśmy w naprawdę dobrych rękach.
Ps. Na zdjęciu mój najmłodszy synek, który na fotografii ma zaledwie sześć dni.
blanka
wszystkiego dobrego dla ciebie, maluszka i reszty dzieci 🙂 to fakt, wiele się zmieniło, a teraz to szczególnie, ale najważniejsze że dziecko zdrowe 🙂 sama mam maluszka w domu i przeglądam ubranka na chrzciny dla chłopca oraz wizytowe buciki, bo chrzest zaplanowaliśmy za dwa tygodnie, mam nadzieję że uda się zgromadzić w pełnej rodzinie i nic znowu nie pozamykają 😉
Katarzyna Krasoń
Zmierzają i ja się bardzo z tego cieszę. Dziękuję za Twój wpis, jako położna czytałam go z wielkim zaciekawieniem. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej i że personel będzie się zmieniał, a dokładnie to jego nastawienie do pacjentów.
Vicky
W moim mieście zmiany pod tym kątem są naprawdę rewelacyjne i bardzo zauważalne. Natomiast co do pani położnej środowiskowej, to nie zmieniałam jej od pierwszego dziecka, można więc powiedzieć, że odwiedza nas od lat i bardzo ją sobie cenię. I to nie tylko za bycie sympatyczną osobą, ale również za naprawdę ogromną wiedzę, nawet w przypadku mniej oczywistych problemów.
Paula
Bardzo dobrze, że wszystko zmienia się na lepsze. Gratulujemy maluszka.
Zuzanna Dudko
Wszystko się zmienia, dobrze, że na lepsze. Między moimi dziećmi jest 8 lat różnicy i widziałam kolosalną różnicę w warunkach na porodówce. Nie wiem tylko, czy w moim szpitalu coś się zmieniło, bo córkę urodziłam w większym mieście z przyczyn niezależnych ode mnie.
Aleksandra NS
Bardzo się zmieniły, ale co z tego, jak dalej pracują w niektórych miejscach Ci sami ludzie. Ja mam kiepskie wspomnienia niestety, a rodziłam w 2017 roku.
Anszpi
Rodziłam równe 5 lat temu i byłam zadowolona zarówno z otoczki samego porodu, jak potem z opieki nad dzieckiem i mną. Jedyna rzecz jaka była przykra to że nikt nie pomógł mi karmić małej, nie pokazał jak to robić i w efekcie nie karmiłam piersią
Joanna Kisiel
Gratulacje kochana 🙂 Maluszek urodził się w dniu urodzin mojej mamy 🙂 Ja mam za sobą dwa cięcia i każdy poród wspominam miło wraz z opieką. Nie mam się do czego przyczepić. Personel szpitalu, w którym rodziłam był wspaniały.
Aga
Masz rację, na szczęście wszystko się zmienia, miejmy nadzieję, że tylko na dobre i będzie jeszcze lepiej. To przecież wydarzenie trudne, emocjonalne, więc powinno być już tylko dobrze.
Marta Daft
Malutki słodziak<3 Dobrze, że powoli zmieniają się warunki na porodówkach i zwiększa się empatia już po porodzie. Ja nie zdecydowałam się po pierwszej cesarce na ten sam szpital i to drugi pobyt wspominam lepiej.
Vicky
U mnie wszystkie cztery porody w tym samym szpitalu. Zmiany są ogromne i przede wszystkim bardzo pozytywne!
czerwonafilizanka
ufff dobrze że warunki uległy poprawie, już sam poród to stres, to co dzieje sie przed tym ważnym wydarzeniem….
Vicky
Niestety wiele kobiet wspomina poród jak horror. :/
Bookendorfina Izabela Pycio
Jeszcze raz ogromne gratulacje! <3 Wspaniałą rodzinę tworzycie. 🙂
Vicky
Dziękujemy 🙂
Krystyna M.
Jakie cudne maleństwo! <3 Dobrze, że cokolwiek zmienia się jednak na lepsze. Miejmy nadzieję, że w innych miejscach też tak jest i inne mamy też doświadczają troski i właściwej opieki 🙂
Vicky
Oby tak właśnie było 🙂
Pojedztam.pl
Dobrze, że warunki w Polsce poszły do przodu, gratulujemy rozwiązania.
Bookendorfina Izabela Pycio
Bardzo to cieszy, bo troskliwa opieka powinna być czymś zupełnie naturalnym.
Vicky
Zgadzam się w zupełności.
Vicky
Dziękuję!
Margaret
Cieszę się ogromnie że jednak zmiany zaszły na naszych szpitalnych oddziałach. Rodziłam 2 razy, zaliczyłam wiele wiele tygodni leżenia na ginekologii, patologii ciąży i położnictwie. Mam ogrom negatywnych, nieprofesjonalnych i przykrych doświadczeń. Mało jest tych pozytywnych, może kilka. Zgadza się, że czas trochu zmienił myślenie, nastawienie personelu do przyszłej mamy, jednak to jest przysłowiowa kropla w morzu. Prywatne prowadzenie ciąży, opieka okołoporodowa, podejście bardziej ciepłe itd. mamy wtedy ogromną różnicę z opieką na fundusz.
Gratuluję pięknie kolejnego maluszka, trzymajcie się cieplutko i zdrowo rośnijcie💚
Vicky
Prywatny poród niestety jest w Polsce bardzo drogi.
Koralina
uściski dla Was <3 ja też nie mam pozytywnych wspomnień z porodówki, ale jakbym teraz była w ciąży to na pewno wybrałabym inny szpital
Koralina
dobre jest też to, że samemu można znaleźć ciekawe i ważne informacje, którymi dzielą się położne w social mediach 🙂
Vicky
Niestety na wiedzę z Internetu trzeba bardzo uważać, bo niektórzy tylko podają się za fachowców w danym temacie o mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc.
Vicky
U mnie 4x ten sam przez wzgląd na naprawdę świetnych, doświadczonych chirurgów i pediatrów.