Elegia dla bidoków
„Elegia dla bidoków” to kolejna książka wznowiona w Polsce na fali ekranizacji, którą przygotował Netflix. Tym razem jednak jest to tytuł wyjątkowy. To autobiografia człowieka, który mimo trudów, jakie stawiały przed nim bariery społeczne, wyrwał się z patologicznego środowiska i osiągnął sukces. Jego historia natomiast stała się natchnieniem i iskrą, rozpalającą nadzieję w osobach, które tak jak on, nie miały szczęścia urodzić się w bogatej i wpływowej rodzinie.
O czym jest książka?
Dorastałem w świecie, w którym wszystkich dręczyła obawa o to, skąd mają wziąć pieniądze na święta. Teraz żyję w takim, gdzie bogaci i uprzywilejowani mają pod dostatkiem okazji, by okazać swą szczodrość biedniejszym członkom społeczeństwa.
Żeby zrozumieć przesłanie autobiografii J.D. Vance, trzeba najpierw zaznajomić się z pojęciem „amerykański sen”. Jest to narodowy etos Stanów Zjednoczonych, wyrażający ideały demokracji, równości i wolności. Obiecuje, że w USA każdy ma równe szanse i ciężką pracą może osiągnąć wszystko. Oczywiście w rzeczywistości są to tylko marzenia, a państwo jest brutalnie podzielone na różne klasy społeczne. Najbiedniejsze dzieci natomiast wcale nie mają łatwego startu. Mimo jednak tak marnych szans na samorozwój i karierę J.D. Vance, przy wsparciu niezbyt bogatej rodziny, osiągnął życiowy sukces i ukończył wyższą uczelnię z linii bluszczowej. Choć kosztowało go to wiele wyrzeczeń i lat ciężkiej pracy, pokazał innym, do czego zdolny może być naprawdę zdesperowany i trzymający się samemu sobie wyznaczonej ścieżki człowiek. W „Elegii dla bidoków” poznajemy krok po kroku dzieje trzech pokoleń rodziny Vance’ów i trudności, które na swojej drodze musiała pokonać cała rodzina.
Moja opinia i przemyślenia
Mimo że „Elegia dla bidoków” jest autobiografią, to J.D. Vance udało się napisać niezwykle ciekawą książkę. Autor porusza w niej wiele problemów, które trawią nie tylko amerykańskie społeczeństwo. Przybliża nam również wiele skrajnych emocji i zachowań, które targają dziećmi, a później dorosłymi ludźmi, dorastającymi w takich warunkach, jak on sam.
Raptem parę miesięcy po naszym ostatnim spotkaniu w zeszłym roku mama Briana zmarła. Nie mieszkali razem już od lat, więc ludzie spoza naszych kręgów mogliby domniemywać, że tu ułatwiło mu pogodzenie się z jej śmiercią. Nic bardziej mylnego. Ludzie tacy jak Brian czy ja odcinają się od rodziców, nie dlatego, że ci ich nie obchodzą – zrywamy z nimi kontakt, by przetrwać. Nigdy nie przestaniemy ich kochać, nigdy nie opuści nas nadzieja, że nasi najdrożsi się zmienią. Wręcz jesteśmy zmuszeni, czy to przez głos rozsądku. Czy wyrok sądu, by wejść na ścieżkę samozachowawczości.
Książkę czyta się jak dobrą powieść i niekiedy trudno uwierzyć, że nie jest to fikcja. J.D. Vance ma bogate słownictwo i przy jego pomocy potrafi czarno na białym przedstawić niektóre sprawy. Nierzadko są to rzeczy, o których wcale nie chcielibyśmy czytać. Zamiast tego wolelibyśmy je zamieść pod dywan i udawać, że takie problemy w ogóle nie istnieją. Szczególnie wówczas, gdy w ogóle nas nie dotyczą.
Podsumowanie
„Elegia dla bidoków” to świetnie napisana i doskonale przetłumaczona, szczera aż do bólu książka o prawdziwym życiu, której tematyką przewodnią jest społeczne rozwarstwienie Stanów Zjednoczonych. Polecam zarówno lekturę autobiografii, jak i obejrzenie wyjątkowo dobrze zrealizowanej produkcji filmowej. To temat zdecydowanie wart naszej uwagi, bo choć mogą nie zgadzać się pewne szczegóły, to dotyczy on również Polski i Polaków.
Dziękuję!
Lilianna
Jakoś nie miałam okazji poznać tej książki. A to do filmów to bardzo mało oglądam , a więc też nie słyszałam.
Zuzanna Dudko
Nie słyszałam ani o filmie, ani o książce, ale to pewnie dlatego, że nie jest to gatunek po jaki sięgam.
Justyna
Swego czasu chętnie czytałam autobiografie teraz już znacznie mniej. Sam tytuł tej ksiązki bardzo zachęca do zapoznania się z nią.
Monika Kilijańska
Lubię dobre autobiografie i biografie. O filmie słyszałam i mam ochotę. Teraz też narobiłaś mi ochoty na książkę. Chyba najpierw przeczytam, bo nie lubię jak film jest pierwszy.
todoarmo. pl
Zupełnie nie moje klimaty ale znam osoby które były by zachwycone tą propozycją.
Aleksandra NS
Nigdy nie słyszałam o tej książce i nawet jej nie widziałam. Zapowiada się bardzo ciekawie.
Karolina Kosek
o samej książce słyszałam, ale nie miałam okazji czytać, bardzo chętnie bym po nią sięgnęła, bo lubię takie szczere historie/biografie
Ala
Mówiąc szczerze nie jestem przekonana co do tej książki, raczej po nią nie sięgnę. Chętnie zerknę jednak na ekranizację. 🙂