Wiem i biorę sobie do serca informację, że książek nie powinno oceniać się po okładkach, ale czasami to jednak właśnie szata graficzna decyduje o tym, czy dany tytuł przeczytam, czy nie. Tak stało się właśnie w przypadku „Dziewczyny z warkoczem”. Jest prześliczna! Co jednak znalazłam w środku i czy warto było po nią sięgnąć?
Zarys fabuły
Poukładane życie Krystyny rozsypuje się na kawałki, gdy jej mąż żąda rozwodu, gdyż zakochał się w innej kobiecie. Mężczyźnie brak taktu i podczas rozprawy sądowej wychwala swoją kochankę pod niebiosa, w ogóle nie zwracając uwagi na uczucia byłej żony. Dlatego po rozprawie Krystyna jest roztrzęsiona i zupełnie nie patrzy, dokąd idzie. Przed spowodowaniem wypadku ratuje ją nieznajomy mężczyzna, na którym ona wyładowuje swoją frustrację. Czy spotkają się ponownie? I czy kobieta odnajdzie swoje własne szczęście w życiu?
Przemyślenia
Przyznam szczerze, że książka mnie mile zaskoczyła. „Dziewczyna z warkoczem” to niezwykle wciągająca historia kobiety, która znalazła się w trudnej sytuacji życiowej. Nie jest to przewidywalna opowieść typu, mąż ją zostawił, a ona poznała miłość swojego życia. W otoczniu głównej bohaterki dzieje się bardzo wiele, a los uparł się, by bezustannie płatać jej różne figle. Dodatkowo fabuła nie toczy się wyłącznie wokół Krystyny i jej problemów. Poznajemy wielu innych bohaterów, którzy mienią się setkami barw. Ich działania są nieprzewidywalne, a charakterystyka plastyczna i szczegółowa. To właśnie dzięki nim powieść jest bogata i pełna.
Agnieszka Jordan-Gondorek posługuje się przyjemną i poprawną polszczyzną, ale postanowiła złamać inne konwenanse. Napisana przez nią powieść nie posiada rozdziałów. Jest to dość dziwny zabieg, który jednak w tym wypadku się sprawdził. Dzielenie tej książki jest zwyczajnie niepotrzebne. To jedna, niezwykle spójna historia. Zdziwiło mnie również, gdy dowiedziałam się, że „Dziewczyna z warkoczem” jest debiutem literackim. W ogóle nie sprawia takiego wrażenia. Sądziłam, że pani Agnieszka jest już doświadczoną pisarką.
Podsumowanie
„Dziewczynę z warkoczem” serdecznie polecam wszystkim miłośniczkom niebanalnej literatury obyczajowej. To przyjemna lektura, którą szybko się czyta i można z nią miło spędzić czas. W książce brak stereotypów, a sposób myślenia pisarki zaskoczy nie jednego czytelnika. Polecam każdemu, kto wierzy, że sami budujemy swoją drogę do szczęścia.
Dziękuję!
Tu i tam
Po raz kolejny niesamowicie inspirujące słowa!
zaczytanamarzycielka8
Nigdy nie słyszałam o tej książce ale chętnie bym ją przeczytała 😉
Bookendorfina Izabela Pycio
Wielokrotnie przekonałam się, że rozwód potrafi odciąć kobiety od przykrych zdarzeń w życiu, często właśnie po nim dostają skrzydeł kobiecości i radości z życia. 🙂
Aneta S.
Lubię takie książki, a okładka też mi się podoba.
Gocha
Bardzo intrygujaca fabuła sam tytuł świetny. Lubię taką lekką lektury.
Marysia K
Fajnie że fabuła nie skupia się tylko na jednej bohaterce, że inne postacie i sytuacje są też rozbudowana. Lubię obyczajówki więc ten tytuł sobie zapamiętam
Aleksandra_B
Ciebie okładka oczarowała, mnie – niekoniecznie. Ja widzę tutaj lekką modyfikację kolorystyczną grafiki, dołożenie napisów i tyle, co jest takim ekspresowym sposobem na szatę graficzną. Wiem, taka też może mieć swój urok, ale ja tego nie odczuwam… 😉
Oj tak. Niekiedy rozwód jest tak zwanym zbawieniem. Nie czuje tego osoba skrzywdzona, porzucona, ale z czasem dociera do niej, że to jest dla niej szansa na wyzwolenie od kogoś, kto okazał się kompletnym gnojem (lub gnojówą, bo to działa w obie strony). I choć wyczuwałam od tej książki lekko oklepane schematy, to byłam chętna się z nią zapoznać, ale lekko odstraszyło mnie jedno: brak dzielenia na rozdziały. Jednak to jest ważnym dla mnie elementem, a bez nich mogłabym się czuć zagubiona. W sumie tak samo jak główna bohaterka w świecie po nieplanowanym rozwodzie… Hmm… Jeszcze się zastanowię… 😉
Vicky
W sprawie okładki przyznam Ci rację, ale przedstawię też mój punkt widzenia. Opcja “the best” – zatrudnienie rysownika lub rysowniczki, albo fotografa, który wykona okładkę od A do Z z własnego projektu. Opcja budżetowa – wybranie zdjęcia lub grafiki ze stocka, podkoloryzowanie, ułożenie elementów i dodanie czcionek. W tym miejscu zaczynają się schody. Niektórzy graficy projektują takie okładki fantastycznie, dopasowują do siebie elementy, jak w układance, a niektórzy… no cóż… czasami uważam, że moja dziesięcioletnia córka zaprojektowałaby to lepiej bawiąc się Paintem. Dlatego właśnie, gdy uważam, że okładka jest ładna (tak jak w tym przypadku), lubię zwrócić na to uwagę.
Karolina Miller
A widzisz, mnie np by ta okladka nie zachęciła…ale to, co jest w srodku juz jak najbardziej 😉
Katarzyna
Przyznam, że nie spodziewałam się po tej książce nic większego, ale widzę, że powinnam być mile zaskoczona. Kiedy chętnie sięgałam po takie obyczajówki, teraz, niestety, wybieram innelektury, ale na tę chętnie się skuszę 🙂
Vicky
Sama również niewiele się spodziewam po literaturze obyczajowej, dlatego niekiedy tak pozytywnie mnie zaskakuje 🙂
Agnieszka (Czytomaniaczka)
Temat książki jak najbardziej na czasie. Sama książka wydaje się być ciekawą pozycją.
Zołza z kitką
Lubię powieści złożone, gdzie obok głównego wątku, dzieje się kilka pobocznych historii 🙂
Mayka.ok
Czasem rozwód to może być nowy start.. i być czymś dobrym 🙂
Joanna Betlejewska
Idealna na majówkę. Wydaje się lekka choć trochę daje do myślenia. Ciekawa.
Atramentowa Przystań
Mojej siostrze i mamie taka optymistyczna książka by się spodobała 😉
Akacja
Czyli kolejne poprawne czytadło. Dobrze, że napisane poprawną polszczyzną, co wclae nie jest regułą w polskiej prozie kobiecej.
Vicky
Niestety. Zwłaszcza ostatnio mam pecha do książek, gdzie podczas czytania zastanawiam się czy w ogóle przeszły korektę.
Books My Love
Zapowiada się bardzo ciekawa lektura, chętnie po nią sięgnę!
Iwona
Z jednej strony recenzja zachęcająca, zwłaszcza, że temat książki jest bardzo aktualny. Sama w swoim środowisku spotykam się coraz częściej z rozwodami i po przeczytaniu Twojego artykułu zdałam sobie sprawę, że wszystkie dotyczyły zdrady. Wspomniałaś, że książka nie jest podzielona – dla mnie jest to delikatna wada. Segregacja na rozdziały pozwala zatrzymać się na jednym z nich, powiedzieć sobie stop, trzeba iść spać. Piszę to oczywiście z przymrożeniem oka, bo wiadomo, że wystarczy zakończyć czytanie na określonej stronie.
Vicky
Niektórych książek nie wyobrażam sobie bez rozdziałów, ale ta powieść jest bardziej jak opowiadanie. Pisana bez przeskoków czasowych.
Iwetta
Wypożyczyłam tę książkę w bibliotece publicznej na początku kwietnia. Przez natłok innych pozycji książkowych jak na razie czeka ona w kolejce na przeczytanie. Dziękuję za recenzję- już wiem, że czas najwyższy się za nią zabrać. Zapowiada się naprawdę świetnie. Uwielbiam takie historie o kobietach które walczą z przeciwnościami losu i po nieudanych związkach stają na nogi i idą przed siebie. A ta okładka – cud, miód, malina. A Agnieszka Jordan – Gondorek jest mi nieznaną dotąd autorką o której przyznam, że pierwsze słyszę 🙂
Katarzyna Rajtar
Bardzo ciekawa recenzja, chętnie poczytam 🙂
Bookendorfina Izabela Pycio
Jak bardzo cieszą obyczajówki wykraczające poza stereotypy, brakuje nam takich. 🙂
Vicky
Zdecydowanie! Zbyt wiele tytułów po prostu nuży, jak któryś już tam raz czytasz to samo 🙂
Lu
Wyglada na typowo wakacyjną, lekką lekturę. Przynajmniej dla mnie