Czy czas rzeczywiście leczy rany? Może życie staje się jedynie gorsze? Bardziej puste i samotne? Kiedy jednak jest dla kogo się starać, walczyć o zmiany, wszystko wygląda inaczej. Powieść “Dziesięć płytkich oddechów” choć bardzo smutna, daje nadzieję, że jutro może być lepiej.
Po tym jak w wypadku samochodowym giną najbliżsi Kacey ludzie, ona wraz z młodszą siostrą, zmuszona zostaje zamieszkać u wujostwa. Tam wcale nie jest im najlepiej, a Kecley robi wszystko to co najgorszego może zrobić nastolatka – picie, seks, narkotyki. Postanawia jednak, że wszystko się zmieni, gdy osiągnie pełnoletniość. Wtedy sama chce zaopiekować się siostrą i ma nadzieję poprawić ich życie oraz pogodzić się z przeszłością. Zmiany jednak będą musiały nastąpić znacznie szybciej niż jej się wydawało… Nie wszystko jednak co spotyka siostry będzie złe. Czy jednak skrzywdzone przez los i własną rodzinę dziewczęta będą potrafiły jeszcze komuś zaufać?
Rzeczywistość przedstawiona w powieści jest mroczna i brutalna. Bohaterowie walczą z przeciwnościami losu, starając się nie poddawać. Nic nie przychodzi im łatwo. Czasami naprawdę ciężko postawić się w ich sytuacji i zastanowić się jak samemu by sie wtedy zachowało. Z pewnością jednak fabuła wzbudza wiele emocji i sprzeciwu.
Kacey to bohaterka inna niż wszystkie. Odbiega od różnych stereotypów. Jest twarda i zbuntowana. Myślę, że jej kreacja była strzałem w dziesiątkę. Niewiele kobiecych postaci w literaturze zostaje przedstawiona w ten sposób. Zazwyczaj są to nieskazitelnie dobre i grzeczne panienki, które czekają na pomoc swojego wymarzonego rycerza. “Dziesięć płytkich oddechów” stanowczo wyłamuje się z tych ram. Kreacje pozostałych postaci są również barwne i ciekawe. Pisarka jednak nie stworzyła ich takich już od samego początku. Zmieniają się pod wpływem różnych wydarzeń, a ich osobowości i charaktery ewoluują wraz z biegiem akcji. Zostało to bardzo dobrze i ciekawie przedstawione.
Akcja w książce rozpędza się powoli. Nie od razu czytelników zalewa morze emocji. Trzeba na nie cierpliwie poczekać. Historia napisana została w lekkim stylu, dobrze się ją czyta. Powieść mówi o miłości, nienawiści, bólu po stracie i przebaczeniu. O tym ile człowiek jest w stanie znieść i jak to na niego wpływa. Po przeczytaniu “Dziesięciu płytkich oddechów” jestem pewna, że chcę poznać kolejną książkę spod pióra K.A. Tucker, choć osobiście wolałabym, żeby była nieco weselsza. Nie lubię gdy podczas czytania w wirze uczuć przeważa to, że jest mi tak bardzo smutno, albo dzieją się rzeczy, które moim zdaniem nie powinny się dziać. Lekturę powieści zdecydowanie jednak polecam.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Filia
Natalia_Lena
Fakt, w Dziesięciu płytkich oddechach smutku jest naprawdę sporo, ale i tak uważam, że warto :).
Zjadam Skarpety
Od pojawienia się pierwszych recenzji ta książka nie daje mi spokoju i bardzo chcę ją przeczytać. Ten smutek mi jakoś nie przeszkadza w niej, od czasu do czasu lubię przeczytać książki o podobnym nastroju.