Pod koniec tegorocznych wakacji „Druga szansa” spod pióra Katarzyny Bereniki Miszczuk doczekała się pierwszego wznowienia!
Szpitale psychiatryczne przerażały mnie chyba od zawsze. Choć może od wtedy, kiedy obejrzałam „Requiem for a Dream”. Druga Szansa to na dodatek ośrodek wyjątkowo specyficzny. Ogrodzony wysokim murem. Umierają w nim ludzie. Natomiast bohaterowie zupełnie nie wiedzą co dookoła nich się dzieje.
Zdezorientowana dziewczyna budzi się i nie poznaje własnej twarzy. Dziwnie się czuje we własnym ciele. Okazuje się, że po pożarze domu, w którym zginęli jej rodzice, znalazła się w szpitalu psychiatrycznym o nazwie Druga Szansa. Imię, którym nazywa ją lekarka brzmi jakoś obco. Niewłaściwie. Bez przerwy towarzyszą jej przerażające kruki, a gdy nie zażywa przypisanych jej lekarstw, również surrealistyczne, napawające strachem wizje. Z czasem dziewczyna dowiaduje się, że to nie jest wyłącznie jej historia. To samo spotkało już i ciągle spotyka różnych innych pacjentów. Do tego wszystko wskazuje na to, że w Drugiej Szansie we wszystkim ją okłamują, chcąc sprawić by naprawdę zwariowała. Chyba, że to już się stało…
Kolejna książka spod pióra Katarzyny Bereniki Miszczuk i oczywiście kolejna znakomita powieść. Choć tym razem w zupełnie innych klimatach. Nie jest tak naiwna i lekka jak „Wilk” czy „Wilczyca”, nie jest również tak pełna humoru jak „Ja, diablica” i dalsze części niezwykłej trylogii. „Druga Szansa” to coś zupełnie nowego, świeżego, w kompletnie odmiennym klimacie. Choć pewne podobieństwa by się znalazły. Mam nieodparte wrażenie, że Julia, choć ma zupełnie inny temperament, nieco przypomina Wiktorię Biankowską. Tego się chyba jednak nie dało uniknąć, ponieważ autorka pisze swoje książki zawsze w pierwszej osobie. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo Julii z pewnością nie można zarzucić braku charakteru.
Powieść, od początku do końca, jest niezwykle surrealistyczna. Ze strony na stronę coraz bardziej wciąga. Styl pisarki i język, którym się posługuje są lekkie i przyjemne. Bez trudu można sobie wyobrazić to o czym pisze. Podczas czytania nieco przeszkadzał mi fakt, że akcja się wydłużała, nie prowadząc do żadnych konkretnych wniosków. W pewnym momencie byłam już tym faktem znużona. Kilkanaście stron za długo i niecierpliwe oczekiwanie przemieniło się w irytującą chęć przerzucenia paru stron. Bohaterowie, choć jest ich niewielu, mają swoje własne barwy i wyróżniają się na tle nieco groteskowej fabuły. Julia czasami postępowała wbrew rozsądkowi i bardzo nierozważnie, ale takie zachowanie można wytłumaczyć tym, że przecież straciła pamięć no i została zamknięta w szpitalu psychiatrycznym. Może też nadmierna ufność, granicząca z naiwnością, były po prostu cechami jej osobowości.
„Druga Szansa” to książka którą z czystym sumieniem mogę polecić każdemu. Fabuła jest ciekawa i przemyślana, a akcja toczy się wartko. Czytelnik nie wie co wydarzy się na kolejnej stronie, w następnym rozdziale czy jak w ogóle skończy się ta historia. Tego nie sposób przewidzieć. Z powieścią spędziłam kilka naprawdę przyjemnych chwil i ani odrobiny nie żałuję tego, że jeszcze przed premierą była na mojej liście „muszę przeczytać”. Mimo kilku drobnych wad „Druga Szansa” jest genialna! Polecam!
Dziękuję!
Aleksandra_B
Cóż… Może kiedyś bez wahania sięgnęłabym po książki pani Miszczuk, lecz po fatalnym w skutkach spotkaniu z „Ja, diablica” boję się, że autorka ponownie mnie rozczaruje. Wiesz, przygody Wiktorii Biankowskiej zachwalało sporo ludzi (tak jak teraz „Drugą szansę”), a ja się sparzyłam i dzielnie o tym opowiadam( przez co robię sobie wrogów…), także wiesz – muszę się mocno, ale to mocno zastanowić, czy tytułowa druga szansa należy się również samej pani Miszczuk. Tak, wiem – trochę chaotycznie. 😉
Atramentowa Przystań
Miszczuk to moja ulubiona polska autorka, ale tego jeszcze nie czytałam 😉
Vicky
Czas nadrobić! Wydawnictwo się stara i wznawia starsze książki 🙂
toukie
Bardzo miło wspominam tę książkę. Przerażający klimacik:)
Anna
Czytałam i uwielbiam. Moje klimaty dlatego czekam na kolejne książki tej autorki 😉
Chabrowa
Obiecuję sobie i obiecuję tę książkę. Muszę w końcu po nią sięgnąć. Najpierw jednak uporam się za czekającą na półce Szeptuchą 🙂
Vicky
Czyta się zdecydowanie szybciej niż Szeptuchę 🙂