Cudowna, fantastyczna, baśniowa „Trylogia czasu” spod pióra niemieckiej pisarki Kerstin Gier po latach doczekała się pięknego wznowienia.
Rodzina Gwen jest trochę niecodzienna. Ciocia miewa różne wizje, babka jest członkinią tajnego stowarzyszenia, a jej – jako zwierzątko domowe, wolno mieć jedynie ducha demona, przyjmującego postać gargulca i to tylko dlatego, że nikt inny go nie widzi. Natomiast ona sama, no cóż… podróżuje w czasie. Mimo to – Gwen – jest normalną nastolatką, ze zwykłymi problemami, najlepszą przyjaciółką i marzeniem o irytującym, niezwykle przystojnym chłopaku. Nie mam pojęcia, jak jej się to udaje!
Błękit Szafiru to drugi tom trylogii o podróżach w czasie. Ludzi posiadających tę niecodzienną umiejętność, na przełomach dziejów, było jedynie dwunastu. Aktualnie, w Anglii, żyje ich tylko dwoje – chodząca do dziesiątej klasy Gwendolyn Shepherd oraz młody, przystojny i uzdolniony Gideon de Villiers. Przez tajną organizację strażników wysyłani są w przeszłość, by zdobyć krew innych podróżników i wypełnić tajemniczą przepowiednię. Nikomu nie mogą ufać, nawet sobie nawzajem, ponieważ nie wiadomo co mogą zrobić w przyszłości (a może raczej przeszłości…). Mimo to zaczyna ich łączyć powoli kiełkujące uczucie.
Książka napisana jest w bardzo lekkim stylu. W powieści panuje ciepły klimat. Przyjemnie się ją czyta i naprawdę trudno oderwać się od przygód Gwen. Opisy są niezwykle barwne, a postać bohaterki, która występuje również w roli narratora, jest żywiołowa i ma rozbudowany, wyraźnie zarysowany charakter. Po przeczytaniu, bez trudu można odpowiedzieć na pytanie o to, jaka jest Gwen. Zdecydowanie wyróżnia się na tle współczesnych, niezwykle często bezbarwnych, bohaterek.
Tak jak w przypadku pierwszego tomu – Czerwień Rubinu, treść momentami mnie nużyła, tak w drugim tomie akcja była wartka i porywająca, a fabuła naprawdę wciągała. Autorka nie skupiła się na minionych wydarzeniach, chociaż w treści przypomina nam niektóre fakty. Trzeba pamiętać, co działo się w poprzedniej części, by móc w pełni rozkoszować się fabułą drugiej.
Kerstin Gier, wraz z kotem, mężem i synem mieszka w okolicach Bergische Land. W swoim dorobku ma już kilkanaście tytułów i nagrodę Delia, dla najlepszej kobiecej powieści roku. Jej styl pisania jest bez zarzutów, a warsztat znakomity. Zdecydowaną zaletą jest żywe przedstawienie bohaterki, która opowiada swoją historię z zapałem, nie szczędząc nam dostępu do własnych (czasem śmiesznych, innym razem dziecinnych, a momentami nawet wrednych czy absurdalnych) myśli. Gwendolyn jest dziewczyną, która mogłaby naprawdę istnieć, a nie jakąś wyidealizowaną, pociąganą za sznurki na scenie w teatrze lalek, kukiełką.
Błękit Szafiru jest niezwykle baśniową pozycją. Historyczna Anglia została przedstawiona w szczegółowy, barwny, ale i odrobinę humorystyczny sposób – zwłaszcza stroje. Gwendolyn jest bohaterką, której z przyjemnością się towarzyszy. Lekturę serdecznie polecam, z pewnością jej wewnętrzne ciepło przyjemnie rozgrzeje w długie, jesienno-zimowe wieczory. W nowym wydaniu jestem po prostu zakochana.
Dziękuję!
TheEjdzita49
O serii słyszałam, ale nigdy nie udało mi się po nią sięgnąć.
Ta okładka! <3
Pozdrawiam i zapraszam do siebie 🙂
Agnieszka
Chętnie zapoznam się z tą książką jeśli nadarzy się okazja.:)
Asia
Czy to jest seria książek dla nastolatków? Bo idea świata przedstawionego taka trochę infantylna. Ale w sumie to samo można by powiedzieć o serialu “Dr Who” (do którego, biorąc pod uwagę Twoją recenzję, ta książka w pewnym stopniu wydaje mi się być podobna), a przecież oglądają go tysiące dorosłych od dziesięcioleci.
maya mielcarska
Juz okladka b. zachecajaca, a co dopiero reszta!