Bezgrzeszna to trzecia część serii o damie bez duszy. Alexia przyciąga do siebie kłopoty niczym lep na muchy, bo jak już wpadać w tarapaty, to na całego! Jeżeli ktoś nie czytał dwóch pierwszych – Bezdusznej i Bezimiennej, a lubi dobrą komedię, to gorąco do tego zachęcam. Książka jest pełna humoru i może stanowić doskonałą rozrywkę na nieprzyjemny, deszczowy wieczór. Powieść nie nudzi, nie jest schematyczna, a do tego czytając, naprawdę można głośno się śmiać. Ogólnie cała seria Protektorat Parasola to bardzo udany cykl steampunkowej, komediowej fantastyki. Autorka ma naprawdę niesamowitą wyobraźnię i nie waha się z niej korzystać.
Główną bohaterką powieści jest Lady Alexia Maccon – postać niezwykle barwna i ciekawa. Kobieta niemal tak samo niezależna, co wredna i krnąbrna. Klimat książki jest zdecydowanie steampunkowy, a w tle towarzyszy mu pełen uroków (i trochę zwariowany) świat Wiktoriańskiej Anglii. Oprócz ludzi pojawiają się w Bezgrzesznej równoprawni obywatele – wampiry i wilkołaki – oraz całe rzesze szalonych naukowców (i ich niecodzienne wynalazki). Drugą postacią, której przygody poznajemy równolegle jest profesor Lyalla. Autorka bardzo zmyślnie urywa najciekawsze wątki, przeskakując z jednego na drugiego bohatera, by wzmóc napięcie u czytelnika. Choć nie poznajemy zbyt wielu nowych postaci, to wracają dawni znajomi z poprzednich tomów, a ich życiorysy stają się jeszcze bardziej barwne. Postacie są żywe i wykreowane z dużą dbałością o szczegóły, a autorka bawi się nimi, jakby pociągała za sznurki w teatrze lalek. Książka nie jest ani trochę gorsza od swoich poprzedniczek, za co Gail Carriger należą się wielkie brawa, bo niewielu autorów potrafi utrzymać wysoki poziom w kontynuacjach cyklu.
W Londynie od plotek aż huczy. Z powodu pewnych podejrzeń, wyrzucona z domu Alexia, ucieka (głównie przed matką i siostrami, bo przecież nie przed stadem wilkołaków!) do rodzinnego państwa swego ojca – Włoch, by odnaleźć starożytny zakon Templariuszy, rozwikłać tajemnicę, dowieść swojej niewinności i zmierzyć się z nowymi niebezpieczeństwami (a może to raczej niebezpieczeństwa będą musiały zmierzyć się z niesamowitą, zaskakującą Alexią?).
Ilustracje na okładkach całej serii są niezaprzeczalnie ciekawe i same w sobie wiele je łączy z klimatem zawartości stron. Z pewnością zachęcają do przeczytania osoby lubiące steampunk i Urban fantasy, oraz gorliwie zniechęca przeciwników tych podgatunków fantastyki. Mnie samą w książce najbardziej porusza wiktoriańskie tło powieści, gdyż jestem wielbicielką owego okresu. Książka ma 317 stron zapisanych nie za dużą, ani nie za małą czcionką – taką idealną, w sam raz. Broszurowa okładka to niestety jedna z tych gniotących się, ale ogólnie rzecz biorąc wydanie nienajgorsze.
Zanim sięgnęłam po książkę, czytałam kilka recenzji i bolało mnie to, że większość z nich brutalnie zdradza fabułę, dlatego wielkim wysiłkiem woli starałam się tego sama nie zrobić. Mimo wszystko powieść jest tak zabawna i zaskakująca szczegółami, że nawet po takich spoilerach przyjemnie się w nią zagłębić.
Książka otrzymana dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka do recenzji dla portalu http://nastek.pl/.
Rozprówacz
z reguły nie lubię steam punkowych klimatów, ale z recenzji wynika, że tak książka ma to coś…