Każdy miewa problemy i radzi sobie z nimi na swój własny sposób, niekiedy jednak one nas przerastają i robimy zupełnie nie to co trzeba. Wówczas potrzebne jest nam koło ratunkowe, a kto sprawdzi się lepiej niż pełen zrozumienia przyjaciel? Osoba wobec której nie boimy się być zupełnie szczerymi, gdyż nie mamy już nic do stracenia.
Waverly jest ponadprzeciętnie inteligentna, ale nie do końca potrafi dostosować się do ogólnie przyjętych w społeczeństwie norm, a uważa to za swój obowiązek. Jeżeli czegoś się podejmuje daje z siebie stop procent i stara się ze wszystkich sił. Dlatego też w doskonały sposób opanowała grę aktorską. Marshall niczego nie udaje i nie zamierza. Narkotyki, mocno zakrapiane imprezy i dziewczyny są dla niego ucieczką od codzienności, w której jego rodzina ani trochę nie jest idealna. Jego spojrzenie na świat zmienia jednak pewna dziewczyna – osoba, przy której chce stać się lepszym człowiekiem.
Opis z tyłu okładki nie jest do końca trafny. Waverly podróżuje przy pomocy starej świeczki i dziwnym trafem znajduje się w życiu Marshalla, on jednak wówczas nie śni. Nawiedza go coś w rodzaju ducha śpiącej dziewczyny. Tu jednak kończy się wątek fantastyczny. Cala reszta dotyczy zupełnie realnych problemów życia codziennego. Natomiast relacje między głównymi bohaterami mogłyby nawiązać się nawet wówczas, gdyby żadne z nich nie śniło.
Jeżeli chcemy traktować powieść jako czysto gatunkową fantastykę, to pomysł był bardziej niż nie trafiony. „Wyśnione miejsca” to świetnie napisana historia szkolnego życia i perypetii rodzinnych. Waverly ma problemy ze zrozumieniem samej siebie i wstydzi się własnej osobowości. Zmusza się do tego, by pokazywać innym to co jej zdaniem chcą zobaczyć. Marshall czuje się bezwartościowy, dlatego niszczy się nie tylko od środka. Jeżeli jednak tylko zechcą to z łatwością mogą pomóc sobie nawzajem.
Moją ulubioną postacią w książce okazała się Autumn – bohaterka drugoplanowa z duszą artystki, sporą dozą inteligencji, humoru i prawdziwym charakterkiem. Nie tylko jednak ona wyróżnia się na tle fabuły. Brenna Yovanoff rewelacyjnie wykreowała swoich bohaterów. Wszyscy są pełni życia i niezwykle barwni, a dodatkowo znacząco się od siebie różnią. To zdecydowanie mocna strona powieści.
Podsumowując – do „Wyśnionych miejsc” podejść możemy na dwa sposoby. Jeżeli spodziewamy się pełnej magii, nadprzyrodzonych zdarzeń i fantastycznych istot historii to możemy się nieco zawieść. Jeżeli jednak mamy ochotę przeczytać powieść o nastoletnich problemach, ze złożonym wątkiem romantycznym i nutką mistycyzmu w tle, to lektura jest wręcz idealna. „Wyśnione miejsca” to świetnie napisana, wciągająca powieść, która z pewnością niejednokrotnie zaskoczy czytelnika.
Dziękuję!
dominika
przykuwa uwagę
marcelina
okładka mnie przyciąga, muszę sobie kupić
Justyna
chcę ją
Drusilla
Co jak co, ale okładkę ma cudną!
Irena Bujak (Bujaczek)
Hm, czyli nie nastawiam się na fantastykę tylko na. Może mi się spodoba. 😉
#SadisticWriter
Zgadam się – opis w zupełności nie jest trafny, a wątek śnienia został potraktowany jak niepotrzebny i niewyjaśniony dodatek, a ja oczekiwałam naprawdę tego, że oni będą się ze sobą spotykać we snach. Ech. Tak, też uważam, że Autumn jest boska. I tylko ona, ewentualnie Ollie. Dla mnie głównie postacie są tak irytujące i głupie, a fabuła taka nudna i dziwna, że po prostu cudem dobrnęłam do końca, a zajęło mi to tydzień. TYDZIEŃ się męczyłam.
Pozdrawiam >D
dominikanawidelcu
Jak tylko zobaczyłam okładkę tej książki, byłam przekonana, że będę jej wypatrywać. Twoja recenzja trochę ostudziła mój entuzjazm. Ostatnio wolę trochę starszych bohaterów. Problemy dorastania zdecydowanie nie są moim ulubionym tematem.
http://przepisynawidelcu.blogspot.com/