Historie romantyczne chyba nigdy mi się nie znudzą. Wzruszające i piękne, zabawne, smutne, lekkie i pełne przemyśleń. Mimo że z tym samym motywem przewodnim, to jednak każda z tych powieści jest jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna. Wiele z nich pozostawia po sobie niezatarty ślad. Jakie emocje towarzyszyły mi podczas czytania „Serca ze szkła” spod pióra Emmy Scott?
Kacey Dowson posiada niewątpliwy muzyczny talent, który powoli świat zaczął doceniać. Dziewczyna pnie się w górę na ścieżce rockowej kariery, nie do końca jednak potrafi sobie z takim życiem poradzić. Dlatego właśnie pewnego wieczora, spita do nieprzytomności, ląduje w mieszkaniu swojego kierowcy Jonaha Fletchera. Żadne z nich nie spodziewa się, że może się między nimi narodzić głębokie i szczere uczucie.
„Serce ze szkła” to piękna, niezwykle smutna i wzruszająca historia. Opowiada o marzeniach i dążeniu do ich spełniania. Mówi o poświęceniu i prawdziwej miłości. O tym, by żyć chwilą. Emma Scott potrafi w cudowny sposób ubrać emocje w słowa. W jej powieści radość przeplata się z bólem. Pisarka pokazuje, jak wiele siły może dać nam miłość, jak trudne bywa życie i o co naprawdę warto się zatroszczyć.
Jonah Fletcher jest porządnym facetem, takim, jakiego właśnie Kacey rozpaczliwie potrzebowała. Mimo tego, że zostało mu zaledwie kilka miesięcy życia, ciężką pracą dąży do spełnienia własnych marzeń. Chce pozostawić po sobie jakiś ślad. Gdy na jego drodze staje zagubiona kobieta, postanawia jej pomóc. Jonah jest bohaterem mocno wyidealizowanym, ale co ciekawe nie staje się przez to nudny czy mdły. Wręcz przeciwnie. W doskonały sposób kontrastuje ze smutnym akcentem całej powieści. Sama Kacey natomiast przechodzi sporą przemianę i dopiero dzięki Jonahowi uczy się o tym, co w życiu naprawdę ważne.
Podziwiam Emmę Scott za to, że potrafiła się przygotować do napisania takiej, a nie innej historii. Autorka dokładnie wie, o czym pisze. Zna się zarówno na obróbce szkła, którą fascynował się Jonah, jak i na chorobie, którą dla niego wymyśliła. Dzięki temu udało jej się uniknąć błędów merytorycznych i zaciekawić czytelnika, a to niestety ostatnimi czasy naprawdę rzadko się zdarza.
Książkę czyta się niezwykle szybko, a lekturze towarzyszy wiele sprzecznych emocji. Od początku wiadomo, jak wszystko się skończy i dlatego poznawanie tej historii wiąże się z pewną dozą masochizmu. Jest jednak również powrotem do klasyczny tragedii romantycznych takich jak choćby znane na całym świecie dzieło Szekspira „Romeo i Julia”. Polecam wszystkim tym, którzy lubią piękne, ale tragiczne historie. Nie zapomnijcie jednak przed rozpoczęciem lektury zaopatrzyć się w sporej wielkości pudełko chusteczek.
Dziękuję!
DeVi
Pomimo tego ze to zwykla opowiesc ktora szybko mozna zkaonczyc to szacunek dla autork iza rekonesans 😀
Ela Noga Sonrisa
Nie jestem fanką romantycznych historii. Znaczy, od czasu do czasu – jak najbardziej, ale zbyt często jakoś nie potrafię ich czytać… Nie wiem, czy tę książkę przeczytam. Na pewno nie bezie to priorytet, choć może kiedyś… nie wykluczam…
Danuta Brzezińska
Ciekawa recenzja, fabula może niekoniecznie dla mnie:-)