Piosenka Pajączki – Simon Longstaff

Date
lip, 18, 2018

Kiedy powstają najlepsze książki dla najmłodszych czytelników? Moim zdaniem wówczas, gdy autor pisze dla swoich własnych dzieci. Tak stało się właśnie w przypadku Simona Longstaffa, który tworzył z myślą o synu i córce.

Rodzice małego Wyszomira byli naukowcami. Zginęli w nieszczęśliwym wypadku podczas badań. To jednak nie obudziło w chłopcu nienawiści do nauki. Wręcz przeciwnie. Od najmłodszych lat tworzył różne, podziwiane przez innych wynalazki i był zdania, że nauka bez trudu pokona pech. Gdy wreszcie dorósł, postanowił stworzyć swój własny, cudowny świat, zupełnie odcinając się od tego zewnętrznego. Z początku był szczęśliwy, po latach jednak zaczęła mu doskwierać samotność i nuda. Do czasu, gdy progi jego niesamowitego, ale umierającego powoli świata przekroczyła mała pajączka, a nieco później równie mała, bardzo zarozumiała dziewczynka.

Książeczka jest ponura, mroczna i bardzo obrazowa. Opowiada o samotności, ambicjach i lękach. Pozwala jednak wierzyć, że każdemu należy się druga szansa. Wynajduła uważał, że potrafi stworzyć świat lepszy pod każdym względem od tego, w którym się urodził. Ostatecznie jednak pojął błąd swojego rozumowania. Jedynym naprawdę pozytywnym bohaterem w książce jest mała Pajączka, która nie bacząc na krzywdę, jaką wyrządził jej Wynajduła, postanawia zostać w jego świecie, by mu pomóc, zaś pomoc ta jest mu naprawdę potrzebna.

Sama historia jest ciekawa i wciągająca, ale to, co w książce porusza najbardziej, to niezwykłe ilustracje autorstwa Marca van de Griendt. Śmiało mógłby ilustrować twórczość Edgara Alana Poe. Dzięki niemu świat wynalazków wydaje się jeszcze bardziej niezwykły (oraz oczywiście naprawdę przerażający i mroczny).

Sam autor nie jest do końca pewien, skąd wzięła się ta historia. Zainspirowały go dzieła takie jak „Alicja w Krainie Czarów” Carrolla Lewisa czy „Opowieści tkaczy dywanów z Dalekiego Wschodu”. Potem bohaterowie po prostu zaczęli żyć własnym życiem.

Książkę „Piosenka Pajączki„ serdecznie polecam nieco starszym dzieciom. Jest wciągająca i potrafi wiele nauczyć, ale obawiam się, że z powodu jej mrocznego klimatu młodsze dzieci mogłaby nieco przerazić. Zarówno Simon Longstaff, jak i Marc van de Griendt popisali się tutaj niesamowitą wyobraźnią. Jestem niezwykle ciekawa, co jeszcze mogliby wspólnymi siłami stworzyć.

Dziękuję!

Vicky

Trochę nieśmiała, zawsze odrobinę rozkojarzona i najczęściej w czymś głęboko zaczytana. Kocha fantastykę i kulturę Japonii. Z zamiłowaniem tworzy opowiadania i irytuje otaczających ją ludzi. Oprócz bloga (przez zupełny przypadek) prowadzi portale PapieroweMotyle, DuzeKa oraz Secretum. Ps. Zostaw mi swój link w komentarzu, żebym również mogła odwiedzić Twoją stronę!

3 komentarze

  1. Odpowiedz

    Sady

    26 lipca 2018

    Lubię takie mroczne książki da dzieci. Sama bym sobie kupiła 😛 Młodszym czytelnikom też są potrzebne trochę poważniejsze treści.
    Masz rację, że najlepiej pisze się dla dzieci. Sama kiedyś pisałam i czytałam młodszemu rodzeństwu. Przy okazji uzyskałam wiele cennych rad co może się maluchom spodobać 🙂

  2. Odpowiedz

    Matka Mężatka

    19 lipca 2018

    Szkoda, że nie pokazałaś jak wygląda ona w środku. Czy ma jakieś ilustracje?

  3. Odpowiedz

    TosiMama

    19 lipca 2018

    Mamy tę książkę, ale jeszcze nie zaczęłyśmy czytać. Niedługo nadrobimy!

Leave a comment

Ostatnie Recenzje

Tonąc w mroku – Agnieszka Zawadka

Bałagany – gra planszowa

Odrodzona jako czarny charakter w grze Otome #10

Moje szczęśliwe małżeństwo

Najpopularniejsze Artykuły