Niejednokrotnie powracam w swoich literackich przygodach do typowej fantastyki. Takiej, która się dzieje w alternatywnym średniowieczu. Istnieją w niej przeróżne bóstwa, rycerze, wojny i magia. “Pakt Złodziejki” to jedna z tych książek, osadzonych w realiach, do których czuję niewyobrażalnie wielki sentyment. Czytanie powieści rozpoczęłam wiec z ogromnym zapałem i przyjemnością.
Z pogromu w świątyni udaje się ujść z życiem tylko jednej, młodej kobiecie. Gdy rodzice Adrienne giną w pożarze, ona rozpoczyna nową drogę w życiu – powoli, krok po kroku, zaczyna się szkolić w złodziejskim fachu, by stać się osobą, z którą trzeba się liczyć. Ponieważ zachowuje się dość nieobliczalnie, przylega do niej przezwisko Postrzelona. Dziewczyna jednak nie musi radzić sobie sama z otaczającym ją światem. Jako towarzystwo ma boga Olguna, który, będąc jedynie głosem w jej głowie, podpowiada bohaterce jak ujść cało ze śmiertelnie niebezpiecznych sytuacji.
W świecie stworzonym przez Ari Marmell’a główną rolę odgrywają bogowie oraz ich kult. Ich istnienie jest jednak, zupełnie jak w kultowej już prozie Davida Eddingsa, uzależnione od ludzkiej wiary. Bez niej bogowie nie mają racji bytu. Pisarz stworzył ciekawą, rządzącą się swoimi własnymi prawami rzeczywistość.
Adrienne Satti to bohaterka sympatyczna i ciekawa. Nie sposób jej nie polubić. Ma swój charakterek i oczywiście intrygujące przygody. Inne postacie w książce również są pełne niespodzianek i ciężko przewidzieć ich intencje oraz zachowanie. Podobał mi się także motyw “ratowania zagrożonych wyginięciem bogów” (bo nie wiem jak to inaczej nazwać).
Książka napisana została w lekki i przyjemny sposób, nie pozostaje jednak bez wad. Najbardziej irytującą częścią książki były przeskoki w czasie, które porozrzucane zostały w dość chaotyczny sposób. Łatwo się było można pogubić. Choć rozumiem potrzebę zamieszczenia takiej otoczki, to jednak zdecydowanie wolałam fragmenty skupiające się na teraźniejszości głównej bohaterki. Zdecydowanie bardziej mnie wciągały.
“Pakt Złodziejki” to typowa fantastyka, a jednocześnie dobra, intrygująca powieść. Jest lekka i przyjemna. Czyta się ją szybko i z ciekawością, a pomysły pisarza, choć nie nowatorskie, to jednak w świetny sposób wpasowują się w fabułę i akcję. Z lektury jestem zadowolona i chętnie przeczytałabym kolejną książkę spod pióra Ari Marmell’a.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów