Wraz z Benem, który ostatecznie zdecydował się zostać w Anglii (a wszystko to za sprawą uroczej pani weterynarz), powracamy do wiejskiej posiadłości Daringham Hall i tego co dzieje się za jej murami.
Ben co prawda postanowił zostać w Daringham Hall i odrobinę zbliżył się do nowo poznanego ojca, ale mężczyzna w dalszym ciągu planuje odkryć prawdę o tym co się wydarzyło pomiędzy rodziną Camdenów, a jego matką. Chce poznać fakty i dowiedzieć się kto go okłamał. Poza tym jego stosunki z Kate nie układają się najlepiej, a wszystko dodatkowo komplikuje pojawienie się pełnego uroku Francuza, który wyraźnie zabiega o względy ślicznej pani weterynarz.
Tym razem powieść nie porusza jedynie wątku historii romantycznej Kate i Bena. Pojawiają się dwie, nowe pary, których uczucia bardzo powoli rozkwitały już od pierwszego tomu. To co dzieje się między przyjacielem Bena – Peterem, a prowadzącą gospodę Tilly, jest naprawdę przeurocze. Są dwójką dorosłych ludzi, którzy jednak niekiedy zachowują się jak dzieci i z pewnością żadne z nich nigdy nie mogłoby przypuszczać, że się w sobie w jakiś magiczny sposób zakochają. Para jest przezabawna, a ich wzajemne relacje opisane zostały w naprawdę cudowny sposób.
Drugi tom jednak ma (w porównaniu do pierwszego) zdecydowanie słodko-gorzki smak. To co dzieje się w rodzinie Camdenów zasługuje na swój własny serial telewizyjny. Mimo jednak tych mocnych akcentów, które pojawiły się w fabule, książka „Ocalić Daringham Hall” podobała mi się nieco mniej od swojej poprzedniczki. Historia w dalszym ciągu posiada ten sam, cudowny, otaczający ją niczym miękką kołdra, klimat, ale zabrakło mi tutaj Bena i jego uroku. Oczywiście pojawia się w fabule, ale jako bohater kręci się w kółko i tak naprawdę sam nie wie czego chce, a to momentami bywało dość irytujące.
fot. wydawnictwo Otwarte
Kathryn Taylor w drugim tomie postawiła na rozwój fabuły, a nie historii romantycznej i pod tym względem widać w powieści wyraźną zmianę. Styl, w jakim tworzy pisarka, pozostaje bez zmian i książkę w dalszym ciągu czyta się niezwykle lekko i szybko, a jej lektura dostarcza wiele niewymuszonej przyjemności, zwłaszcza, że i tym razem w powieści nie zabrakło odrobiny humoru.
Trylogia jest nie tylko przepięknie napisana, ale również wydana. Jej szata graficzna w perfekcyjny sposób zlewa się z treścią. Nawet jeżeli istnieje zasada, że nie powinno się oceniać książki po okładce, to od każdej reguły pojawiają się wyjątki i w wypadku Trylogii „Daringam Hall„ można spodziewać się dokładnie tego, co podpowiadają nam zmysły, gdy oglądamy okładki wszystkich trzech książek.
Z przyjemnością rozpoczęłam czytanie „Zostawić Daringham Hall” i liczę na niezwykły finał całej, przepięknie napisanej i niezwykle wciągającej trylogii. Mam tylko nadzieję, że Ben nareszcie okaże się być mężczyzną godnym uczuć Kate i będzie potrafił podjąć jakąś ostateczną, męską decyzję. Sądzę, że nie muszę wspominać, na jaki liczę finał.
Dziękuję!
Miłka Kołakowska
Jest to jedna z serii, która kusi mnie od bardzo dawna. Cieszy mnie stały rozwój fabuły i lekkość czytania. Pozdrawiam 🙂
Dorota Ka
Wiele obiecuje sobie po tej serii. Masz rację co do okładek – mnie dodatkowo zachęcają do lektury.
Irena Bujak (Bujaczek)
Widzę, że mamy podobne odczucia. 😉 Też brakowało mi tu Bena, ale też jak już się pojawiał – bywał irytujący. Niemnie bardzo lubię tę urokliwą i klimatyczną sagę.
Drusilla
Przyznam, że to nie mój gatunek, ale brzmi naprawdę ciekawie.