„Następczyni” to już czwarty tom serii „Rywalki”, ale tak właściwie, to chyba raczej pierwszy tom rozpoczynający nowy cykl. Tym razem to nie America jest główną bohaterką, a jej córka, która podczas eliminacji ma za zadanie odnalezienie przyszłego księcia.
Księżniczka Eadlyn w przyszłości zostanie samodzielnie rządzącą królową. Dziewczyna pogodziła się z losem i bardzo pilnie przygotowuje się do swoich obowiązków. Problem jednak polega na tym, że nie zauważa jak bardzo bywa egoistyczna, a egoizm nie jest pożądaną cechą przyszłego władcy. Okazuje się, że oczy otworzą jej dopiero eliminacje i pobyt w zamku chłopców, których z początku nienawidzi z całego serca.
Powieść Kiery Cass to z definicji dystopia, ale… moim zdaniem trylogia „Rywalki” opowiadała raczej historię „Kopciuszka” tylko w znacznie bardziej dziewczęcy sposób niż oryginał. „Następczyni” również pokazuje problemy dojrzewającej nastolatki, o ograniczonej wolności i swobodzie wyborów. Bunt i własne pragnienia niekiedy przysłaniają Eadlyn wszystko inne. Całość natomiast została przedstawiona w otoczce pałacu, bali i pięknych sukni.
Młodzieżowa seria Kiery Cass wzbudza wiele kontrowersji. Spotkałam się zarówno z opiniami wychwalającymi ją pod niebiosa jak i zdaniem, że książki są naprawdę marne. Jeżeli ktoś sięga po nią z nadzieją na cudownie skonstruowaną dystopię, to niestety ma pełną szansę się zawieść. „Rywalki” to seria dla nastoletnich dziewczyn – tak jak wspomniałam wcześniej, historia niemalże „Kopciuszka”.
Wydaje mi się, że nastolatki szukające romantycznej powieści w niecodziennym klimacie twórczością Kiery Cass będą zachwycone. Ja sama szukałam lekkiej, wciągającej lektury i tak właśnie odebrałam „Następczynię”, którą czytało mi się rewelacyjnie szybko i z przyjemnością. Nie zaprzeczam, że to powieść czysto rozrywkowa, ale moim zdaniem zdecydowanie nie jest to powód by ją przekreślać – niekiedy nawet wręcz przeciwnie.
Sympatycznie skonstruowana historia posiada otwarte zakończenie. Oznacza to zapewne, że pojawią się kolejne tomy – i dobrze! Uważam, że seria jest warta kontynuowania, bo każdy potrzebuje kilku chwil, w ciągu których może oderwać się od rzeczywistości i przenieść do zupełnie innego, pozbawionego jego własnych problemów świata. Z przyjemnością dowiem się w jaki sposób dalszy przebieg eliminacji wpłynie na dumną księżniczkę Eadlyn i czy stanie się dzięki nim bardziej podobna do swojej matki. Każdemu kto szuka lekkiej, dziewczęcej lektury, „Następczynię” chętnie polecę – dla wielbicieli powieści dystopicznych lub typowego fantasty książka zdecydowanie się nie nadaje.
Tym razem sprawa jest wyjątkowa 🙂 Za egzemplarz recenzencki dziękuję Natalii z Książkowe Kocha, Nie Kocha
Książkowe KNK (@KsiazkoweKNK)
Nie ma za co : Też nie rozumiem fali niezadowolonych opinii. Mnie N. bardzo się podobała 🙂
Katarzyna Mastalerczyk
Właśnie ją zaczęłam bo chcę się trochę odmóżdżyć, trylogia nawet mi się podobała. Czyta sie szybko i lekko. Ja lubię młodzieżowe książki, od czasu do czasu, są świetne na kryzysy 😛