Miasto Snów
„Miasto Snów” to pierwszy tom serii Adama Fabera, osadzonej w uniwersum „Kronik Jaaru”. Jest oo książka pełna magii, tajemniczych snów i mrocznych sekretów, które odsłaniają przed nami coraz więcej wraz z rozwojem fabuły. Autor zaprasza czytelników, szczególnie młodszych fanów literatury fantasy, do podróży po niezwykłym świecie, gdzie sny mogą stać się rzeczywistością, a odkrycie własnej tożsamości wiąże się z wieloma niebezpieczeństwami.
O czym jest książka?
Główna bohaterka, March Sky, mieszka w małym szkockim miasteczku, gdzie codzienność nie szczędzi jej problemów. Jej rówieśnicy nie okazują jej litości, a matka skrywa sekrety, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Życie March dodatkowo komplikuje pojawianie się coraz bardziej przerażających koszmarów i wizji, które wydają się wykraczać poza granice jej umysłu. To jednak dopiero początek tajemnic, które mają zostać odkryte.
W miarę rozwoju fabuły dowiadujemy się, że March jest kimś znacznie więcej niż zwykłą nastolatką. Zaczyna zauważać obecność tajemniczego chłopaka o niebieskich oczach, który zdaje się ją śledzić, oraz spotyka gadającego kota o imieniu Piątek, który wprowadza ją w świat magii. Odkrywa również, że jej sny mogą mieć ogromny wpływ na rzeczywistość. Miasto, które wydaje się idyllą, skrywa mroczne sekrety, a March musi zmierzyć się z nadnaturalnymi zagrożeniami.
Moja opinia i przemyślenia
„Miasto Snów” to opowieść, która ma spory potencjał, ale niestety nie w pełni go wykorzystuje. Adam Faber stworzył ciekawy świat oparty na magii snów, który jest oryginalny i pełen intrygujących wątków, jednak tym razem nie w pełni go wykorzystał. Rozwój akcji pozostawia pewne luki, co niestety wcale nie jest rzadkie w kontynuacjach. To samo przecież stało się z Baśnioborem, cudownym w pierwszej serii i nieco nudnawym w kolejnej.
Fabuła książki rozkręca się bardzo powoli – pierwsza połowa skupia się na przedstawieniu głównej bohaterki i jej problemów, a świat magiczny wkracza na scenę stosunkowo późno. W rezultacie, zamiast płynnej opowieści, otrzymujemy suchy „zrzut” faktów na temat świata, w którym dzieje się akcja. To sprawia, że książka traci tempo, a czytelnik może poczuć się zmęczony przedłużającymi się wyjaśnieniami.
March jako bohaterka wzbudza mieszane uczucia. Jest przedstawiona jako postać skomplikowana, z przeszłością pełną bólu, co w pewien sposób tłumaczy jej agresywne i momentami nielubiane zachowanie. Jednak jej niechęć do innych postaci, a zwłaszcza do matki, często wydaje się przesadna. Trudno zrozumieć jej motywacje, a jej działania nie zawsze są logiczne. Z drugiej strony, inne postacie, takie jak Piątek, gadający kot, wnoszą do książki trochę humoru i lekkości, dzięki czemu fabuła nabiera trochę dynamiki. To właśnie Piątek staje się jednym z najjaśniejszych punktów tej historii.
Świat, który Adam Faber stworzył, ma swoje atuty i wyraźnie widać to było w „Kronikach Jaaru”. Oparta na snach magia i tajemnicze wizje to ciekawe koncepcje. Niestety, tym razem Autor nie do końca wykorzystuje potencjał tej idei. Zamiast na snach, które wpływają na rzeczywistość, książka skupia się na bardziej sztampowych wątkach znanych z innych powieści fantasy.
Oczywiście nie twierdzę, że książka jest zła, bo taka nie jest. Powiedziałabym, że w swoim gatunku to mocny średniak. Po prostu czuję się zawiedziona tym, jak bardzo podobały mi się Kroniki i o ile mniej podoba mi się „Miasto Snów”.
Podsumowanie
„Miasto Snów” to powieść, która może przypaść do gustu młodszym czytelnikom, poszukującym lekkiej, baśniowej przygody z nutą magii i tajemnicy. Adam Faber stworzył interesujący świat oparty na snach i koszmarach, ale jego potencjał nie został tym razem w pełni wykorzystany. Choć książka nie wyróżnia się na tle innych powieści fantasy dla młodzieży, może stanowić miłą lekturę dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z tym gatunkiem. Dla bardziej doświadczonych fanów fantasy „Miasto Snów” może okazać się nieco przewidywalne i niewystarczająco głębokie. Swoją przygodę z twórczością pisarza zdecydowanie polecam zacząć od lektury „Kronik Jaaru” lub innych książek spod jego pióra, które moim zdaniem są o wiele lepsze.
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawcy.
Przeczytaj również:
dyedblonde
słyszałam o tej ksiązce, ale nie miałam jeszcze okazji czytać, może teraz jesienią się uda
czerwona filiżanka
lekka, baśniowa przygoda czytelnicza z nutą magii i tajemnicy to cos co faktycznie może być atrakcyjne dla młodszego człowieka
Pojedztam.pl
Na przeciętną lekturę aktualnie jest mi szkoda czasu, ale myślę, że ogólnie całkowicie jej nie skreślam.
Cztery Fajery - blog kulinarny z prostymi przepisami
Bardzo spodobał mi się pomysł na świat oparty na snach, bo to coś innego i pełnego potencjału, ale fabuła chyba nie do końca go wykorzystuje.
Zgadzam się też co do bohaterki – March wzbudzała we mnie sprzeczne emocje. Jej niechęć do matki i reszty postaci często wydawała się przesadzona, a jej decyzje nie zawsze były dla mnie zrozumiałe. Ale za gadający kot, był jedną z tych postaci, która ratuje wiele scen.
Irena
A wiesz, że ten tytuł też czeka u mnie na swoją kolej? Trochę o niej zapomniałam…
Adrianna Andrzejewska
Ostatnio rzadziej sięgam po serie i to z wielu względów. Niestety, zauważyłam, że niektórzy autorzy stawiają na ilość, a nie koniecznie na jakość. Stworzone przez nich historie można by pokierować w ciekawą stronę, jednak wątki okazują się przewidywalne i prostolinijne.