
Lightlark
Świat fantasy. Królestwa walczą o przetrwanie. Klątwy są równie groźne, co miecze. W „Lightlark” Alex Aster stara się połączyć klasyczne motywy, w nową, świeżą historię. Książka wciąga od pierwszej strony, choć nie zawsze podąża w kierunku, którego mogliby się spodziewać czytelnicy.
Zarys fabuły
Co sto lat na powierzchnię wynurza się tajemnicza wyspa Lightlark, a wraz z nią rozpoczyna się Centennial – śmiertelna gra, w której władcy sześciu królestw walczą o złamanie klątw, rzuconych na ich ludy przed pięciuset laty. Jest tylko jeden sposób, by je zdjąć – ktoś musi zginąć. Isla Crown, młoda władczyni Dzikich, bierze udział w turnieju z jednym celem, a jest nim wygrana. Jej kraina nosi szczególnie okrutne piętno. Dzikich nie można kochać, bo każdy, kto ich pokocha, ginie. Isla wie, że jej poddani zasługują na lepszy los. Jednak, by ich ocalić, musi udowodnić swoją siłę i przetrwać.
Moja opinia i przemyślenia
Autorka stworzyła interesujące uniwersum z wyraźnie zarysowanymi krainami, choć ich koncepcja mogłaby zostać lepiej rozwinięta. Motyw turnieju, który miał być sercem opowieści, niestety szybko schodzi na dalszy plan. Ustępuje miejsca politycznym intrygom i relacjom międzyludzkim. Jest to zarówno zaleta, jak i wada. Z jednej strony nadaje fabule większej głębi, z drugiej pozostawia pewien niedosyt akcji. Ci, którzy liczyli na dynamiczne rozgrywki i zaciętą rywalizację mogą poczuć się nieco zawiedzeni. Przyznam jednak, że osobiście bardzo lubię czytać manhwy (koreańskie komiksy), a one nauczyły mnie, że takie knowania bywają często znacznie lepszą rozrywką niż krwawe, brawurowe bitwy.
Jednym z mocniejszych elementów „Lightlark” jest wątek romantyczny. A właściwie trójkąt miłosny, który przez całą książkę balansuje między napięciem a przewidywalnością. Isla wikła się w relacje z dwoma mężczyznami – tajemniczym, mrocznym Grimem i charyzmatycznym, złotym Oro. Ich interakcje, choć momentami sztampowe, wprowadzają do historii emocje i sprawiają, że do końca nie wiadomo, komu można zaufać. Co ciekawe, bohaterowie, mimo że są przedstawieni jako nieśmiertelni władcy z setkami lat doświadczenia, czasem zachowują się bardziej jak nastolatkowie niż wiekowe istoty. Uważam, że jest to element, który może podzielić czytelników i Autorka mogła jednak stworzyć nieco inny zarys, który zgadzałby się z charakterystykami postaci.
Styl pisania Alex Aster jest specyficzny. Autorka operuje wieloma metaforami i obrazowymi porównaniami, co dodaje książce unikalnego klimatu, ale bywa też męczące. Z tego powodu początek historii może wydawać się trudny do przebrnięcia (choć dalej bardzo ciekawy). Jednak im więcej stron przewracamy, tym jest lepiej. Zwłaszcza końcówka rekompensuje pewne niedociągnięcia. Ostatnie rozdziały przewracają fabułę do góry nogami i sprawiają, że natychmiast chce się sięgnąć po kontynuację.
Podsumowanie
„Lightlark” nie jest książką bez wad. Jednak jeśli ktoś szuka romantycznego fantasy z interesującym światem i zaskakującymi zwrotami akcji, to powieść, której warto dać szansę. Czy zasługuje na swój bookmediowy hype? To już kwestia indywidualna. Jednak jedno jest pewne – finał tej historii to rewelacja. Z przyjemnością sięgnę po drugą część.
Przeczytaj również:
dyedblonde
mnie niestety świat fantasy nie fascynuje, jakoś nie po drodze mi z tym gatunkiem mimo iż nie raz próbowałam
Bookendorfina Izabela Pycio
Myślę, że miłośnicy takich klimatów czytelniczych dobrze się w powieści odnajdą, sama tytułu nie będę specjalnie poszukiwać, ale nie odmówię przypadkowego spotkania.