
Jasna strona życia
„Jasna strona życia” Kristan Higgins to powieść, która zaczyna się jak lekka komedia romantyczna, a po kilku rozdziałach okazuje się dziełem zdecydowanie pełniejszym. Ciepła, zabawna, miejscami bezlitośnie szczera. Taka, przy której człowiek raz śmieje się pod nosem, a chwilę później musi odłożyć książkę, żeby przełknąć ściśnięte gardło. Idealna na wieczór, kiedy potrzebujesz historii, która pobudza emocje, ale nie przytłacza.
O czym jest książka
Lark Smith ma plan na życie – poukładany, rozsądny, napisany niemal pod linijkę. Świetna kariera, udana rodzina, stabilna przyszłość. Rzeczywistość, jak to zwykle bywa, robi jednak swoje. Gdy jej zawodowa ścieżka niespodziewanie się komplikuje, na horyzoncie pojawia się Lorenzo Santini, genialny chirurg z równie trudnym charakterem co pseudonimem „dr Szatan”. Lorenzo potrzebuje towarzyszki na ślub siostry, a Lark – szansy powrotu na oddział onkologiczny. Umowa wydaje się prosta, dopóki rodzina Santinich nie zaczyna skradać serca głównej bohaterce… może trochę zbyt szybko i trochę zbyt mocno.
Równolegle poznajemy historię Ellie, mamy Lark, oraz Joy – kobiety, która od lat czuwa nad ich domem. Po latach życiowych zakrętów obie trafiają do wspólnego domu nad oceanem, gdzie rodzi się przyjaźń równie potrzebna, co nieoczywista. Trzy kobiety, trzy etapy życia, trzy zupełnie różne bagaże doświadczeń. To właśnie w ich relacjach, rozmowach i cichych momentach codzienności kryje się urok powieści.
Moja opinia i przemyślenia
Największa zaleta „Jasnej strony życia” tkwi w autentyczności. Pisarka nie ucieka w przesadę ani melodramat. Pokazuje zwykłe życie – czasem zabawne, czasem bolesne, zawsze nieprzewidywalne. Relacje rodzinne są tu przedstawione z wyczuciem. Są pełne czułości, ale też niedopowiedzeń i trudnych emocji, z którymi każdy z nas mierzy się w swoim tempie. Na tym tle wątek romantyczny wypada wyjątkowo przyjemnie. Niezbyt nachalny, nienarzucony, zbudowany na małych gestach. Subtelny, ale wiarygodny.
Motywy popularne w romansach – „fake dating”, „grumpy/sunshine” – pojawiają się, ale nie dominują. Są bardziej przyprawą niż głównym daniem. Dzięki temu fabuła zachowuje lekkość, ale jednocześnie nie boi się tematów trudnych: choroby, zdrady, samotności, żałoby. Emocji jest dużo, choć podanych w sposób, który nie przytłacza. To książka, która nie moralizuje, tylko pozwala pomyśleć o własnych wyborach i o tym, że życie bywa pełne zwrotów, a mimo to potrafi zaskoczyć światłem w najmniej oczywistych momentach.
Podsumowanie
„Jasna strona życia” to lektura, która pozwala na chwilę odprężenia. Zostaje w pamięci na długo, bo dotyka spraw bliskich każdemu: rodziny, miłości, przemijania, nadziei. To historia pełna ciepła, humoru i mądrych obserwacji. Idealna dla czytelników ceniących obyczajówki z bohaterami, których da się polubić od pierwszych stron. Jeśli szukasz książki, która jest lekka, ale i poruszająca – to dobry wybór. Polecam z czystym sumieniem.
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawcy.
Przeczytaj również:









