Czy amerykańskie miasteczka z planów filmowych istnieją naprawdę?
Małe, urokliwe amerykańskie miasteczka, pełne drewnianych domów, zacisznych kawiarni i szerokich ulic, stały się symbolem kultury filmowej i telewizyjnej. Wielu z nas zna je z popularnych seriali i filmów. Świetnym przykładem są „Gilmore Girls”, „Stranger Things” czy „E.T.”. To one przenoszą nas do świata pełnego nostalgii, w którym życie toczy się powoli, a każdy zna swojego sąsiada. Ale czy te idealne amerykańskie miasteczka istnieją naprawdę? Czy też są wyłącznie efektowną dekoracją przygotowaną na potrzeby Hollywood?
Filmowa magia i rzeczywistość
Często miejscem kręcenia filmów i seriali są plany filmowe w słynnych studiach Hollywood. Posiadają one tak zwane „backloty”, czyli tereny na świeżym powietrzu, na których wybudowano fasady budynków, tworzące scenerie różnych miejscowości. Universal Studios oraz Warner Bros mają swoje „miasteczka”. Znajdziemy w nich uliczki, domy i sklepy widoczne na ekranach. Znane z „Gilmore Girls” miasteczko Stars Hollow powstało właśnie na backlocie Warner Bros. Z kolei plac miejski z „Back to the Future” jest elementem Universal Studios, chociaż w filmie przedstawia Hill Valley, w Kalifornii. Takie plany filmowe są często przebudowywane i adaptowane do nowych produkcji. Jednak ich szkielet pozostaje taki sam. Dlaczego? Sprawia to, że dla widzów są znajome i rozpoznawalne, a to oczywiście wzbudza cieplejsze uczucia.
Fikcja zakorzeniona w rzeczywistości
Jednak wiele filmów i seriali jest kręconych w prawdziwych miejscowościach, które potem nabierają ikonicznego statusu. Takie miasteczka często znajdują się w stanie Georgia, Teksas, Nowy Jork i Karolina Północna. Różnorodność krajobrazów i zabudowań idealnie wpisuje się w styl „małego amerykańskiego miasteczka”. Dla przykładu, Hawkins, miasteczko z serialu „Stranger Things”, jest wzorowane na Jackson w Georgii. Kręcono tam większość scen, w tym kultowy sklep Hawkins General Store i inne charakterystyczne dla serialu miejsca.
Podobnie miasteczko Covington w stanie Georgia stało się sceną dla wielu produkcji. Jakich? Między innymi „Pamiętniki wampirów” i „My Cousin Vinny”. Covington, z klasycznymi ulicami i domami z epoki, przyciąga fanów seriali z całego świata. Nie jeden widz pragnie odwiedzić „prawdziwe” miejsca widziane na ekranie.
Filmowe miasteczka — magnes na turystów
Niektóre amerykańskie miasteczka, takie jak Woodstock w stanie Illinois, stały się turystycznymi atrakcjami ze względu na swoją popularność w filmach. To tu Bill Murray przeżywał niekończący się „Dzień Świstaka” w filmie o tym samym tytule. Dziś Woodstock organizuje co roku festiwal związany z filmem i przyciąga fanów, którzy chcą zobaczyć znane z ekranu miejsca. Na przykład Ratusz Woodstock czy hotel, w którym mieszkał bohater.
Podobnie sytuacja wygląda z Mystic w stanie Connecticut, gdzie kręcono film „Mystic Pizza” z Julią Roberts. Jest jednym z najlepszych przykładów tego, jak film może wpłynąć na popularność miejsca. Film pokazał niewielką pizzerię, która nadal działa i przyciąga miłośników kina. Mystic zachował autentyczną atmosferę. Oferuje turystom pizzerię, a także dostęp do pięknych nadmorskich krajobrazów i atrakcji.
Dlaczego Hollywood wciąż wraca do tych samych miejsc?
Odpowiedź na to pytanie jest prosta – amerykańskie małe miasteczka idealnie wpasowują się w scenariusze, które chcą pokazać ciepłe, nostalgiczną atmosferę i tradycyjne wartości. Szczególnie dobrze sprawdza się to w filmach ze świątecznym klimatem. Niezależnie od tego, czy są fikcyjnymi miejscami na planach filmowych, czy prawdziwymi miejscowościami, te miasteczka mają pewien uniwersalny urok. Poza tym wiele z nich ma architekturę, która łatwo pozwala na stylizację lat 80’ lub 90’. To czyni je idealnym wyborem do produkcji w klimacie retro.
Dodatkowo, lokalne władze i właściciele obiektów chętnie współpracują z produkcjami filmowymi. Oczywiście obecność ekipy filmowej przynosi im korzyści finansowe oraz wzrost zainteresowania miejscem. Dzięki temu turyści, zainspirowani filmami i serialami, przybywają, chcąc zobaczyć znane z ekranu miejsca. Turystyka pozytywnie wpływa na lokalne społeczności.
Magia kina w codziennych miejscach
Ostatecznie można powiedzieć, że magia amerykańskich miasteczek filmowych tkwi w ich prostocie. Choć niektóre są tylko dekoracją, inne istnieją naprawdę. Każde z nich opowiada swoją historię. Ich autentyczność sprawia, że widzowie chcą wierzyć, że gdzieś istnieją miejsca tak przyjazne, jak Stars Hollow, albo pełne tajemnic jak Hawkins.
Filmy i seriale tworzą dzięki temu iluzję rzeczywistości, w której każdy może znaleźć swoje ulubione miasteczko. Nie ma znaczenia czy znajduje się ono na mapie Stanów Zjednoczonych, czy tylko w wyobraźni.
Bookendorfina Izabela Pycio
Czasem rozpoznaję budynek z realnego życia, w którym toczy się akcja, ale to tylko sprawia, że poddaję się iluzji alternatywnego życia dla niego.
Vicky
To fajne wrażenie 🙂
MonimePL
Ja bardzo lubię odwiedzać, choćby wirtualnie, miejsca filmowe. Ale np. takie Notting Hill mnie zawiodło bo w filmie było ładniejsze 😀
Vicky
Niestety tak też się może zdarzyć…
Dominika
są miejsca z filmów które faktycznie sama chciałabym zobaczyć na własne oczy 🙂 Swoją drogą sporo takich miejsc na prawdę istnieje
Vicky
Niektóre bywają bardzo urokliwe 🙂
Anna
Niektóre istnieją naprawdę, inne są tylko planami filmowymi na powietrzu, na terenie wytwórni filmowych. Nie mniej tworzą spójną z filmem historię.
Ania
Filmowe miasteczka mocno oddziałują na wyobraźnię, choć często w rzeczywistości wyglądają zupełnie inaczej 😊
Prosty przepis
Od razu nasuwa mi się na myśl, jak wielką rolę ma dla nas filmowa iluzja tych małych amerykańskich miasteczek. W końcu te spokojne, przytulne zakątki, choćby były stworzone tylko na potrzeby planu zdjęciowego, dają widzowi namiastkę miejsca, które zdaje się istnieć „gdzieś tam” naprawdę.
Drusilla
Fajny temat, przyznam, że zawsze mnie to zastanawiało 😊