Bogowie i potwory
Od kiedy miałam okazję przeczytać nowelę internetową „Release that witch” (polecam!) mam pewne, bardzo mocno ukierunkowane spojrzenie na możliwości wykorzystywania mocy czarownic. Przyznam, że trudno mi się od niego uwolnić i ponownie przychylnie spojrzeć na magię konwencjonalną i zwyczajne z niej korzystanie. Czasami jednak to takie właśnie standardowe spojrzenie sprawia, że historia staje się nam znacznie bliższa i łatwiej się nam do niej przekonać.
Zarys fabuły
„Bogowie i potwory” to trzecia część serii o Lou i Reidzie, w której bohaterowie, po tragicznych wydarzeniach z poprzedniego tomu, znów muszą stanąć do walki z Morgane. Dopiero teraz rozegra się ostateczna bitwa. Nikt jednak nie wie, co tak naprawdę, przyjdzie mu w niej poświęcić i jak będzie po niej wyglądała naprawdę trudna sytuacja czarownic. Zło zawsze szuka drogi do naszych serc, a my nie możemy pozwolić mu się do nich wkraść. Nie jest to jednak takie proste…
Moja opinia i przemyślenia
Mimo sporych nadziei pokładanych w trzecim tomie, przyznam szczerze, że przez prawie połowę książki zmuszałam się do czytania. To prawda, powieść liczy sobie niemalże sześćset stron i ciężko po niej oczekiwać, żeby cała taka cegiełka była porywająca, ale wiecie co? Niektórym pisarzom to się naprawdę udaje! Szkoda, że tutaj tego zabrakło i uważam, że Shelby Mahurin mogło się udać uniknąć patosu, dłużyzn i po prostu ogarniającej czytelnika nudy. Nie na tym polega fantastyka. Czasami jednak warto coś skrócić, szczególnie wówczas, gdy akurat nie ma się natchnienia.
Jednak im dalej w las, tym robi się ciekawiej. Drugą połowę ostatniego tomu połknęłam dosłownie w jeden wieczór, a nawet czuję po niej pewien niedosyt. Świat przedstawiony zachwyca, wydarzenia wciągają, a emocje bohaterów udzielają się również i czytelnikom. Książka ma słodko-gorzki smak, ale nie obciera czytelnika z nadziei na lepsze jutro. Myślę, że każdy, kto rozpoczął przygodę z twórczością Shelby Mahurin będzie miał ochotę poznać zakończenie stworzonej przez nią historii.
Podsumowanie
Skłamałabym mówiąc, że jestem w stu procentach zadowolona z lektury trylogii i szczerze przyznam, że dziwią mnie tak przychylne opinie wobec całej serii. Powieść czyta się przyjemnie, ale w wielu miejscach niestety pozostała niedopracowana. Uważam jednak również, że nie warto jej przez to skreślać. To w ogólnym rozrachunku dobra fantastyka, a ja obecnie cierpię na zdecydowany niedobór tego gatunku. Myślę więc, że za trylogię „Gołąb i wąż” warto się zabrać po prostu w wolnej chwili.
Dziękuję!
Przeczytaj również:
Zuzka
Ta seria zdecydowanie spodoba się mojej starszej siostrze, która lubi ten klimat. Zamówię jej na prezent.
Irena Bujak (Bujaczek)
Rany, to już trzeci tom, a ja nadal jestem na Gołębiu i wężu. Ciągnie mnie teraz jednak mocno do fantastyki, możę nadgonię.
Vicky
Niestety tu cała seria jest średnia, ale podejrzewam, że ominęłaś kilka fantastycznych.
dyedblonde
szkoda że ten tom nie do końca jest dopracowana i jest slabszy, tak czy inaczej i tak nie w moim guście
Vicky
Niestety nawet z fantastyką (którą kocham) różnie to bywa.
Martyna K
Nie czytałam jeszcze nic z tej serii, szkoda, że ten tom jest słabszy.
Aleksandra Załęska
Nie czytałam wcześniejszych części tej ksiązki, ale fabuła, którą opisujesz jest bardzo ciekawa 🙂 Z chęcią sięgnę 🙂
M. Kwiatkowska
Mimo słabszego trzeciego tomu i tak chętnie skuszę się na tę trylogię.
Bookendorfina Izabela Pycio
Może z racji wieku i dłuższego siedzenia w tym gatunku dostrzegać więcej potknięć niż inni, mam podobnie z thrillerami i kryminałami. 🙂
Recenzje Kiti
Bez dwóch zdań warto poświęcić na nią swój wolny czas.
Pojedztam
Kojarzę tę lekturę, ale jeszcze nie czytałam tej serii.
olka
Nie miałam okazji trafić na tę trylogię. Ale już sam Twój opis zachęca do sięgnięcia po te tytuły 🙂
Wędrowki po kuchni
Dużo dobrego słyszałam o tej trylogii, ale nie miałam jeszcze okazji przeczytać