Co stałoby się, gdyby Mieszko I nie przyjął chrztu? Czy nasze wierzenia wciąż pozostałyby takie same? „Szeptucha” opowiada alternatywną historię Polski, w której słowiańscy bogowie, wyznania i legendy z okresu przed chrystianizacją wciąż odgrywają kluczową rolę.
Kim jest tytułowa Szeptucha? Szeptucha to uzdrowicielka ludowa oferująca swoje usługi osobom wierzącym w posiadaną przez nią moc leczenia. W Polsce występują do dzisiaj, choć głównie w rejonie Podlasia. Przeważnie są to osoby wyznania prawosławnego, ale w swojej książce Katarzyna Berenika Miszczuk połączyła je z wierzeniami słowiańskimi. W jej powieści Szeptuchy to mądre, szanowane, znające się na ziołolecznictwie i psychologii kobiety, które potrafią udzielić pierwszej pomocy i dobrych porad, a gdy istnieje taka potrzeba, to nie leczą na siłę, tylko pacjentów rzeczywiście chorych odsyłają do najbliższego szpitala.
Główną bohaterką powieści jest Gosia, która właśnie skończyła studia medyczne i przed podjęciem pracy w szpitalu musi odbyć roczną praktykę u jednej z Szeptuch. Dziewczyna jednak nie wierzy w ich moc, ani tym bardziej w religię Słowian. Gdy jednak w jej życiu zaczynają dziać się dziwne rzeczy, zostaje przez los zmuszona do zmiany zdania, zwłaszcza, że to ona znajduje się w centrum wszystkich nadprzyrodzonych wydarzeń.
„Szeptucha” to kolejna książka spod pióra Katarzyny Bereniki Miszczuk, która naprawdę zaskakuje, oczarowuje i porywa czytelnika, a przy tym jest lekka i niewymagająca. Oryginalna fabuła została lekko zabarwiona romansem, ale nie wysuwa się on na pierwszy plan, jest delikatny i nietypowy. Akcja powieści toczy się leniwie, ale niezwykle krętą drogą. W każdym jej zakamarku na czytelnika czeka nowa niespodzianka.
Właściwie to do książki mam tylko jedno zastrzeżenie – zabrakło mi tych elementów komediowych, które pojawiają się w pozostałych powieściach pisarki. Nie to, żeby w ogóle nie było w niej humoru, po prostu już nie był aż tak śmieszny… Jest to jednak drobnostka na tle naprawdę wspaniałej, niezwykle wciągającej powieści.
„Szeptuchę” (tak jak i pozostałe książki spod pióra Katarzyny Bereniki Miszczuk, która oficjalnie została moją ulubioną, polską pisarką) serdecznie wszystkim polecam i z szybko bijącym, łakomym słów serduszkiem rozpoczynam lekturę kolejnego tomu, który nosi tytuł „Noc Kupały”.
Dziękuję!
SadisticWriter
Od jakiegoś czasu ta książka leży u mnie na biurku, kiedyś się w końcu za nią zabiorę.
Osobiście przeczytałam od tej autorki tylko “Ja, diablica” i bardzo mi się nie spodobała. Dla mnie ten humor był… dziwny, suchy, dlatego boję się co będzie w tej książce. Mówisz, że humor ci się nie podobał, więc boję się, że będzie jeszcze gorzej! No, ale kiedyś w końcu się dobiorę 😀
Pozdrawiam.
#SadisticWriter
http://zniewolone-trescia.blogspot.com
Paulina “Nie tylko o książkach”
Od dawna chcę przeczytać tę książkę, ale zawsze nam jakoś nie po drodze 🙂
Vicky
U mnie wyglądało to podobnie 🙂