Centaury, miłość, wojna, magia oraz baśniowy świat. To wszystko prezentuje nam druga część książki P.C. Cast – „Powołanie”. Jezioro wyobraźni, w którym z przyjemnością można utonąć, a będzie to słodka i wzruszająca śmierć.
Nie mogłam uwierzyć, kiedy zobaczyłam, jak szybko po ukazaniu się w Polsce pierwszej części, noszącej tytuł „Przepowiednia”, pojawiło się „Powołanie”. Nigdy chyba jeszcze się nie zdarzyło, żebym na drugi tom jakiejś książki czekała zaledwie dwa miesiące! Tutaj wielkie brawa należą się wydawnictwu. Niestety, za tak szybkim tempem, nie nadążyła najwyraźniej korekta. Podobnie, jak w pierwszym tomie, i tym razem pojawiło się sporo niedociągnięć. Wygląda więc na to, że nie jest to mocny punkt Miry. Niestety, wyszło, jak wyszło i książka pojawiła się z niedociągnięciami. Na szczęście nie było tam nic na tyle złego i rażącego w oczy, żeby nie dało się tego zignorować. Tak więc panią P.C. Cast czytało się jak zwykle – szybko, lekko, łatwo i przyjemnie, a książka dostarczyła kilku godzin wesołej rozrywki. Wydawnictwo nadrabia również przyjemną dla oka, stonowaną okładką, która, mimo iż nie ma nic wspólnego z treścią, przyciąga wzrok i sprawia, że chce się zajrzeć do środka i poznać kryjące się w książce tajemnice.
P.C. Cast znana jest w Polsce z serii noszącej tytuł „Dom Nocy”, którą stworzyła wraz ze swoją córką Kristin. Serię o mitycznym Partholon i zamieszkujących go centaurach, napisała sama, znacznie wcześniej. „Przepowiednia” była pierwszą, skończoną przez autorkę książką, dlatego warto do niej zajrzeć, choćby z czystej ciekawości, jak pisarze kształtują swój styl.
Historia tym razem nie wraca do rozdartej wewnętrznie bohaterki „Przepowiedni” – Elphamene. Zamiast tego opowiedziana jest z punktu widzenia jej przyjaciółki, Brighid, kobiety, która jest centaurem. Znacznie więcej w niej także smutku i miejsca na wzruszenia czy nawet łzy. Oczywiście nie znaczy to, że zabraknie tutaj humoru, bo tego, w powieściach pani Cast, nigdy nie brakuje. Zdecydowanym plusem książki jest to, że wcale nie musimy czytać pierwszego tomu, żeby odnaleźć się w fabule drugiego. Stanowią jakby połączone cienką nicią, oddzielne całości. Akcja co prawda nie była zbyt rozbudowana, a fabuła skupiła się głównie na podróży (nie tylko tej fizycznej, ale również duchowej, którą musiała odbyć kapłanka) i nieprzyjemnym widmie, wiszącej nad krainą wojny, ale mimo wszystko, przygoda naprawdę wciągała. W tej części „Partholonu” dzieje się znacznie mniej niż w poprzedniej, nie znaczy to jednak, że jest ona nudna. Po prostu autorka pisząc ją, skupiła się na zupełnie innych aspektach.
Drugim, głównym bohaterem książki jest Cuchulain, brat przywódczyni klanu MacCallan, którego poznajemy już w pierwszym tomie. Postać niezwykle intrygująca i ciekawa, taka, do której poczuć można szczerą sympatię. Cuchulain wyrusza na pustkowie Wastelands, by sprowadzić z powrotem do Partholonu, błąkające się po nieprzyjaznym pustkowiu, skrzydlate istoty. Jest to o tyle dziwne, że ludzie ci, przyczynili się wcześniej, do śmierci jego ukochanej. Kiedy Brighid wyrusza by go odnaleźć, nie jest w stanie poznać swojego przyjaciela, tak bardzo się zmienił. Za wszelką cenę stara się mu pomóc i uleczyć głębokie rany, na jego duszy.
Akcji co prawda brakuje trochę dynamiki, a wiele rzeczy (w tymi wątki romantyczne) da się nazbyt łatwo przewidzieć, ale mimo to, lektura naprawdę wciąga i czyta się ją bardzo przyjemnie. Książka porusza dość istotne, bliskie każdemu tematy. Mówi o odpowiedzialności za własne czyny i o podejmowaniu ważnych, choć trudnych, życiowych decyzji. W rzeczywistości, nie zawsze najłatwiejsza ścieżka, jest tą właściwą. Jednak, jak pisze autorka „Powołania”: „Nadzieja i miłość potrafią ocalić wszystko”. Bardzo łatwo dzięki niej oderwać się od szarej rzeczywistości i spędzić kilka przyjemnych chwil, w świecie pełnym przygód, mitycznych stworzeń i prawdziwej miłości. Ludziom lubiącym marzyć – szczerze polecam.
Książka otrzymana do recenzji dla portalu: http://nastek.pl 🙂