„Wystrzegaj się niewinności!” to ostrzeżenie, które jest motywem przewodnim powieści Cathy Maxwell. W starożytności najsłynniejszą wyrocznią była ta, która znajdowała się w Delfach, w Grecji. Szalona Pytia odpowiadała na pytania zarówno zwykłych ludzi jak i całych państw. Nawet Rzym, gdy nie pomagały Księgi sybilińskie, zasięgał u niej rady. Pewnego dnia, po mocno zakrapianej uczcie, do Delf trafił również książkę Holburn. To właśnie tam otrzymał tą niecodzienną przestrogę.
Historia przedstawiona przez Cathy Maxwell zdecydowanie należy do tych oryginalniejszych. Za to właśnie ją polubiłam. Do tego jej bohaterowie wydają się bardzo ludzcy. Z Fioną bez trudu można się utożsamić. Nie ma pieniędzy, właśnie straciła pracę i szuka jakiegokolwiek sposobu na to, żeby się jakoś pozbierać. Nawet nie ma pojęcia, że „zajęcie”, w które dała się wciągnąć, tak bardzo odmieni jej życie. Z kolei książę Holburn jest bohaterem, którego bardzo łatwo polubić. Szkoda tylko, że wątek rozkwitającego uczucia pomiędzy postaciami ciągnął się aż tak długo, a sama Fiona podopieczną księcia staje się naprawdę późno. Właściwie aż do połowy książki tak naprawdę niewiele między nimi zaszło, a chyba nie o to chodzi w romansach. Zamiast rozkwitającego związku, dostajemy „miłość od pierwszego wejrzenia” i lekką pustkę w opisie tego, co czytelniczki takich książek lubią najbardziej. Zdecydowaną zaletą powieści jest natomiast to, że od samego początku akcja pędzi na łeb na szyję. Mordercy, złodzieje, tajemnice. I oczywiście ta niezwykła atmosfera, która odwiecznie towarzyszy tego typu lekturom. W tym wypadku żadnych braków autorce zarzucić z pewnością nie można.
W powieści znalazło się również miejsce dla wielu drugoplanowych postaci, które czasami jednak nieco przeszkadzały, tworząc całą masę pobocznych wątków i odciągając czytelnika od głównej fabuły. Natomiast jeżeli chodzi o samą akcję, to momentami ma się wrażenie, że czegoś brakuje w tej układance. Jakiegoś istotnego elementu, który nam umyka. Zupełnie, jakby trzeba było sięgnąć po poprzedni tom, żeby odnaleźć się w tym. Szkoda tylko, że takowy nie powstał…
Mimo kilku niedociągnięć, książka jest naprawdę ciekawa. Ciężko się z nią rozstać. Może spodziewałam się czegoś innego, ale jednak fabuła stworzona przez autorkę wciąga. Podobało mi się również to, że Fiona i Nick (książę Holbourn) bardzo szybko doszli do porozumienia, by wspólnymi siłami pokonać swojego wroga. Szkoda tylko, że przez to zabrakło między nimi tego ognia, który zazwyczaj pojawia się, gdy bohaterowie się kłócą.
Wydanie powieści jest bardzo ładne. Rozdziały zostały ozdobione gałązkami wiciokrzewu, co naprawdę umila czytanie. Tylko czcionka jest nieco zbyt duża, przez co książka zrobiła się nieadekwatnie gruba, w stosunku do ilości treści. Nie podoba mi się również reklama innej książki na trzeciej stronie okładki. Wolę jak wydawnictwo postanawia poświęcić na takie rzeczy kilka dodatkowych kartek. Poza tym czytało się jednak przyjemnie, bez denerwowania się z powodu tłumaczenia czy błędów edytorskich. O lekkości pióra i dobrym stylu autorki nawet nie będę wspominała, bo ciężko by było nie nabrać wprawy, jeśli napisało się kilkadziesiąt poczytnych książek.
Lubię taki przymus czytania, który pojawia się w wypadku niektórych powieści. Cokolwiek by się nie działo, zwyczajnie nie sposób się oderwać i za wszelką cenę chce się dowiedzieć, co będzie dalej. Tego bodźca na szczęście w „Klątwie pierścienia” nie zabrakło. Książka ma zarówno swoje plusy jak i minusy, ale sądzę, że choćby ze względu na oryginalną fabułę, przeczytać ją naprawdę warto.
O autorce słów kilka
Cathy Maxwell mieszka w Olathe, Kansas, USA. Jest z natury południowcem – uparta, wierna, niezależna. Została laureatką prestiżowej nagrody RITA od Romance Writers of America. Romantic Times uważa Cathy Maxwell za “autorkę, która zdaje sobie sprawę z ludzkiego serca, a jej historie dotykają naszych dusz”. Obecnie pisarka większość swojego czasu poświęca dzieciom, dwóm psom, dwóm koniom i kotu. Zaczęła pisać, ponieważ zawsze marzyła o wydaniu książki. Obecnie, na swoim koncie, ma już kilkadziesiąt powieści i antologii opowiadań.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję portalowi Nowaczytelnia
ruczek
Książka wydaje się bardzo ciekawa i jak nadarzy się okazja to zapewne po nią sięgnę 🙂 Okładka prezentuje się prześlicznie i sama w sobie zachęca do sprawdzenia, co kryje się w jej wnętrzu… 🙂
Miłośniczka Książek
mhmm widzę kolejną książkę, która mogłaby mnie zainteresować 🙂 a okładka faktycznie przyciąga oko, taka zmysłowa, delikatna
ps. masz malutki błąd w recenzji w zdaniu: “Pewnego dnia, po mocno zakrapianej uczcie, do Delf trafił również książkę Holburn.”
pozdrawiam 🙂