
Drobne chwile wolności
„Drobne chwile wolności” to powieść, którą najlepiej smakować niespiesznie. Z kubkiem dobrej herbaty, w cichym kącie – tak, żeby żadna z myśli Olivy nam nie umknęła. To książka o szukaniu siebie, o stawianiu granic, o tym, że nie musimy spełniać niczyich oczekiwań – nawet tych własnych, które ktoś nam kiedyś wmówił.
O czym jest książka?
Główna bohaterka, Oliva, ma trzydzieści lat i na pierwszy rzut oka wszystko zmierza w dobrym kierunku: narzeczony z klasą, możliwe zatrudnienie po stażu, rodzinny dom. Tylko że… coś nie gra. Ciało wysyła sygnały: bezsenność, tachykardia, poczucie duszności. I chociaż nikt wokół tego nie widzi – Oliva wie. Wie, że coś jest nie tak. Że nie żyje swoim życiem.
Gdy dostaje liścik od dawno niewidzianej ciotki Vivienne – tej „czarnej owcy” rodziny – coś w niej się budzi. Jedzie do Paryża. Wymyśla zgrabne kłamstwo, żeby umknąć z domu, chociażby na weekend. Nie spodziewa się, że ta podróż stanie się początkiem czegoś większego. Vivienne się nie zjawia. Za to Oliva trafia do słynnej księgarni „Shakespeare and Company”, gdzie poznaje ludzi, którzy – choć obcy – zaczynają mieć dla niej ogromne znaczenie.
Moja opinia i przemyślenia
Nie będę owijała w bawełnę – zakochałem się. W tej cichej rewolcie, jaką przechodzi Oliva. W jej niepewności, delikatnych krokach w stronę wolności i w ludziach, którzy pojawiają się na jej drodze. Książka nie oferuje spektakularnych zwrotów akcji – i całe szczęście. Jej siła tkwi w emocjach, w detalach, w słowach, które zostają w głowie na długo po przeczytaniu.
Paryż – nie jako tło romantycznej komedii, a jako przestrzeń refleksji, sztuki, poezji i rozmów o życiu. Książka aż iskrzy cytatami – mocnymi, trafnymi, zapisanymi w notatniku „na przyszłość”. Cytat o oczekiwaniach innych? Mistrzostwo. I tak bardzo prawdziwy. A motyw „zbaczania z drogi”, jako alternatywnej formy poszukiwania sensu trafia prosto w serce.
Czuć w tej książce francuski klimat: zapach kawy, dźwięki ulicznych muzyków, urok kamienic i tajemniczych mostów nad Sekwaną. To opowieść o tym, że warto zatrzymać się, zboczyć z utartego szlaku, zadać sobie trudne pytania. I że nie ma nic złego w tym, że nie mamy jeszcze wszystkich odpowiedzi.
Jedyny minus? Dla tych, którzy nie znają francuskiego – nieprzetłumaczone kwestie mogą czasem wybijać z rytmu. Szkoda, bo kilka fraz umyka. Jednak nie na tyle, żeby zepsuć odbiór całości.
Podsumowanie
„Drobne chwile wolności” to książka dla tych, którzy czują, że coś ich uwiera. Dla tych, którzy mają w sobie lęk, ale też odwagę, żeby go nazwać. To historia, która uczy czułości wobec siebie i pokazuje, że życie nie musi być wyścigiem. Można zwolnić lub zawrócić. Można nie chcieć osiągać niczego – i to też jest w porządku.
Jeśli szukasz książki, która Cię otuli, zmusi do refleksji i doda Ci odwagi, sięgnij po „Drobne chwile wolności”. To piękna, mądra opowieść, która zostaje z czytelnikiem na dłużej.
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawcy.
Przeczytaj również:
Kasperczak. M
Uwielbiam francuskie klimaty 🙂 taka spokojniejsza lektura, która pozostawia przestrzeń do refleksji akurat by mi się przydała
Ania
Przeczytałam Twoją recenzję i… no wow, totalnie mnie kupiła. Serio, czuję, jakbym to ja sama potrzebowała takiego weekendu w Paryżu, z kubkiem herbaty i refleksją 😅. Uwielbiam takie spokojne historie z duszą, bez fajerwerków, ale z emocjonalnym kopem.
Dzięki za polecajkę – już wiem, po co sięgnę w najbliższy weekend.
Drusilla
Lubię takie komfortowe czytanie 💕
Anna
Do księgarni Shakespeare and Company sama chciałabym trafić. To magiczne miejsce.
Anna
To musi być wyjątkowa książka. Na pewno znajdzie się na mojej liście – do przeczytania.
ANIa
Bardzo ladnie napisalas te recenzje – z ogromna czuloscia. Ciekawe, jak jest przedstawiony Paryz – dowiem sie z przyjemnoscia.