Bezlitosny Labirynt – Rainer Wekwerth

Date
paź, 18, 2016

labirynt-tom-3-bezlitosny-labirynt-b-iext43799525„Bezlitosny Labirynt” to już ostatni tom mrocznej, przerażającej trylogii spod pióra Rainera Wekwertha, któremu udało się stworzyć niezwykły, pełen akcji i psychologicznych analiz thriller dla młodzieży. Jak zakończy się ta niecodzienna historia?

Na początku było ich siedmioro, teraz zostało tylko troje – pozostałych pochłonął Labirynt. Są jednak tak zmęczeni, że nie mają już siły walczyć o przetrwanie. Zwłaszcza Mary, którą wciąż nawiedzają potworne koszmary z poprzedniego życia. Kiedy jednak zostaje sama, postanawia być silna – dla Leona, Jeba i Jenny, którzy tak wiele dla niej poświęcili. Postanawia, że to właśnie ona rozwiąże tą niemożliwą do rozwiązania zagadkę.

Muszę z przykrością przyznać, że zawiodłam się na trzecim tomie. Rainer Wekwerth sprzedał czytelnikom tak banalne i przewidywalne zakończenie, że naprawdę się tego po nim nie spodziewałam. Dodatkowo rozwiązanie szyte jest dość grubymi nićmi. Cała, trzymająca w napięciu historia równie dobrze mogłaby nie istnieć.

Długo czekałam na premierę „Bezlitosnego Labiryntu” i tym większy był mój zawód, gdy wreszcie mogłam ją przeczytać. Oczywiście książka w dalszym ciągu trzyma w napięciu i przez pewien czas nie wiadomo o co chodzi. Kiedy jednak już poznajemy rozwiązanie, budzimy się z intrygującego snu i wracamy do szarej rzeczywistości by ponownie twardo stąpać po ziemi.

Główną bohaterką tej historii jest Mary, co również wcale nie działa na jej korzyść. Gdy powieść pisana była z wielu, różnych perspektyw, każdy mógł odnaleźć w niej jakąś cząstkę siebie. Z Mary zwyczajnie nie potrafię się utożsamiać i zapewne wiele czytelników / czytelniczek również nie będzie w stanie tego zrobić.

Na obronę „Bezlitosnego Labiryntu” mogę powiedzieć, że z pewnością każdy kto przeczytać część pierwszą i drugą będzie chciał sięgnąć również po ostatni tom. Początek i środek historii były niezwykle wciągające i pochłaniały tak, że można było zatopić się w lekturze, zupełnie nie dostrzegając rzeczywistego świata.

Trudno mi polecić tę konkretną część, ale trylogia jako całość z pewnością jest warta uwagi. Spędziłam z nią kilka naprawdę przyjemnych chwil. Rainer Wekwerth w mistrzowski sposób potrafi stworzyć napięcie i skupić uwagę czytelnika na stworzonych przez niego bohaterach. Naprawdę bardzo bym chciała, żeby stworzył alternatywny trzeci tom – niestety jednak pozostaje mi cieszyć się z tego co mam i nie zapominać wrażeń, jakie zostawiła mi po sobie pierwsza część, którą serdecznie wszystkim miłośnikom tego typu klimatów polecam.

Dziękuję!

foksal

Vicky

Trochę nieśmiała, zawsze odrobinę rozkojarzona i najczęściej w czymś głęboko zaczytana. Kocha fantastykę i kulturę Japonii. Z zamiłowaniem tworzy opowiadania i irytuje otaczających ją ludzi. Oprócz bloga (przez zupełny przypadek) prowadzi portale PapieroweMotyle, DuzeKa oraz Secretum. Ps. Zostaw mi swój link w komentarzu, żebym również mogła odwiedzić Twoją stronę!

1 Comment

  1. Odpowiedz

    Magia słowa

    18 października 2016

    Trylogia? To szkoda. Gdyby to była jednotomowa część, może jeszcze i bym się skusiła.

Leave a comment

Ostatnie Recenzje

Skowronka Hopka. Nie ma rzeczy niemożliwych

Bałagany – gra planszowa

Odrodzona jako czarny charakter w grze Otome #10

Moje szczęśliwe małżeństwo

Najpopularniejsze Artykuły