
Po lekturze powieści „Uwierz w miłość, Calineczko” z przyjemnością sięgnęłam po kolejny tytuł spod pióra Natalii Sońskiej, pisarki, która oczarowała mnie lekkością pióra i urokiem opowiadanych przez siebie historii. Tym razem padło na nieco starszy tytuł „Listy (nie)miłosne”. Czy i on przypadł mi do gustu?
Zarys fabuły
Zosię porzucił narzeczony, a ona nie potrafi sobie poradzić z sytuacją, w której się znalazła. Przecież był miłością jej życia i całym jej światem. Pomagają jej listy, w których swój żal i ból przelewa na papier oraz najlepszy przyjaciel, który być może darzy bohaterkę zupełnie innym i znacznie głębszym uczuciem. Boleśnie zraniona dziewczyna nie radzi sobie z własnymi emocjami. Wciąż nie może pozbyć się otaczających ją cieni przeszłości. Czy jednak w końcu uda się jej podążyć własną drogą? Taką prywatną ścieżką ku szczęściu…
Niczym niezmącony spokój wydawał się tak błogi, że aż nierealny. I taki niestety był. Ukryty pod sztucznym uśmiechem i wyschniętymi na policzkach łzami.
Moja opinia i przemyślenia
Pomysł na powieść „Listy (nie)miłosne” wydaje się bliźniaczo podobny do tego z „Do wszystkich chłopców, których kochałam” Jenny Han. Natalii Sońskiej jednak udało się stworzyć zupełnie inną historię, ale być może to właśnie twórczość którejś z zagranicznych pisarek była jej inspiracją (opis na okładce sugeruje „P.s. I love you”, ale tu podobieństw nie widzę praktycznie wcale). Chociaż w sumie temat listów, które mają wpływ na życie bohatera, jest w literaturze zarówno współczesnej, jak i klasycznej, dość popularny. I oczywiście, jak to w książkach naszej polskiej pisarki bywa, nie ma tu tego całego przejmującego smutku, a powieść bez wahania można określić mianem optymistycznej.
Okładka książki jest cudna. W zdecydowany sposób wyróżnia się z tłumu. Grafik miał doskonały pomysł, by przyciągnąć uwagę czytelników. Wnętrze zresztą nie jest ani trochę gorsze. Historię Zosi czyta się szybko i z przyjemnością, a lekturze towarzyszy cała kotłowanina przeróżnych emocji. Natalia Sońska udowodniła mi, że ma lekkie pióro i dryg do tworzenia pięknych, romantycznych powieści. Nie mogę się już doczekać, kiedy będę miała okazję przeczytać kontynuację noszącą tytuł „Piosenki (nie)miłosne”, w której być może wydarzenia przedstawione zostaną z zupełnie innej perspektywy.
Podsumowanie
„Listy (nie)miłosne” to ładnie napisana, wielowątkowa powieść romantyczno-obyczajowa. To lekka, pełna nadziei historia o ludziach i emocjach, które im towarzyszą właściwie przez całe dorosłe życie. Lekturę książki serdecznie polecam, zwłaszcza teraz, na coraz cieplejsze, dłuższe i piękniejsze dni. Dzięki Zosi na pewno, choć na chwilę, oderwiemy się od własnych, nurtujących nas bezustannie problemów.
Dziękuję!
Przeczytaj również:
Bookendorfina Izabela Pycio
Spotkanie z książką pozostawiam na wakacyjne zaczytanie. 🙂
Joanna Bogielczyk
Zgadzam się, że okładka jest cudna, a książka wydaje się fajna do poczytania na plaży.
Monika Monime.pl
O, właśnie na taką powieść mam teraz ochotę. Cięższe tematy mnie trochę zdołowały.
Joanna
Fajna pozycja! Właśnie szukam czegoś przyjemnego na wakacje 🙂
Malwina Nowak
Okładka jest prześliczna taka słodka i przykuwa oko, ja od dłuższego czasu poluję na tę powieść i twoja opinia mnie w tym jeszcze bardziej przekonuję. Nic nie czytałam spod pióra tej autorki i czuję,że muszę w końcu to nadrobić.
Vicky
Koniecznie! Zwłaszcza, jeżeli lubisz lżejsze lektury 🙂
Izis88
Takie pisanie to moze byc dobra forma terapii, wylewasz zale na papier i oczyszczasz umysl…
Bookendorfina Izabela Pycio
Właśnie, takie pisanie i czytanie pomaga zdobyć sympatyczne chwile relaksu, odciąga od trosk codzienności. 🙂
Monika Kilijańska
Wielu terapeutów potwierdza oczyszczającą moc działania pisania.
Maciej
Do książki raczej nie usiądę, ale za styl pisania recenzji podziwiam 🙂
Vicky
Dziękuję!
Marlena H.
Czytałam, bardzo mi się podobała. Teraz czekam na “Piosenki (nie) miłosne”. 😉😊
Katarzyna Krasoń
Ostatnio rzadziej sięgam po obyczajówki, ale czemu nie, może i ja się skuszę 🙂
Aga
Okładka naprawę piękna! Ciekawa pozycja:)
Monia
Również jestem fanką okładki 🙂 A książki? Dam znać jak przeczytam 🙂
Monika Kilijańska
Samych romansów nie lubię, za to obyczajówki jak najbardziej, więc połączenie jednego z drugim powinno mi jednak przypaść do gustu.
Monika
Ciekawa lektura na ciepłe dni 🙂
Zakładki made by A.
Już dawno zwróciłam uwagę na okładkę! Mam tę książkę w planach za jakiś czas;)
Viki
Ja po serri garść pierników jestem zakochana w książkach Natalii ta niestety nadal jest na liście do przeczytania, ale mam nadzieję że już nie długo:)
DeVi
Czyli jak będę mieć doła będą sięgać po tę książkę? 😀 Taki układ to ja rozumiem!!
Vicky
Dokładnie tak 🙂
Kasia
Zazwyczaj nie sięgam po romanse, ale myślę, że w tym przypadku zrobię wyjątek! Potrzebuję czegoś lżejszego i ta książka wydaje się być idealna dla mnie 🙂
Dominika D.
Rzadko czytam romanse. Jakoś nie mój klimat, jednak ta recenzja mnie zainteresowała. Może skuszę się na tę książkę w wolnej chwili.
Irena Bujak
Lubie pióro Sońskiej, ale ten tytuł jeszcze przede mną. Zostawiam go na wakacje. 😉
Vicky
Oj tak, idealnie nadaje się na ciepłe, leniwe dni.
Mayka.ok
Dla mnie okładka jest zbyt … słodka? Sam opis też mnie nie przekonuje, mimo, że recenzje fajnie się czytało 😉
Magia_ksiazek
Bardzo podoba mi się okładka tej książki, a w szczególności ten róż. Niestety fabularnie ta książka nie jest dla mnie. Historie obyczajowe (i połączenie ich z jakimś innym gatunkiem) najczęściej podsyłam mojej babci, bo mnie one po prostu nudzą.
Iskierka_czyta
Ale cudowna okładka! Nie widziałam jakoś dużej promocji wydawnictwa na tą książkę, a opis wydaje się być naprawdę dobry 🙂
Wiewiórka w okularach
Urocza książka i okładka równie urocza, chociaż nie dla mnie takie książki 😉 Ale fajnie, że Tobie się spodobała i znalazłaś w autorce kolejną ulubienicę 🙂
AMN
Ja od autorki czytałam jedną książkę. Niby zbieram się do kolejnych, ale jakoś nie mogę się zebrać 😉
zaczytanamarzycielka8
Mało czytam książek obyczajowych, jednak powieści tej autorki mam w planach poznać.
Toukie
Swego czasu bardzo chciałam przeczytać te książkę i choć największa chęć na nią już minęła, to wciąż mam ją z tyłu głowy.
Aleksandra_B
Kiedy przeczytałam o listach, to pomyślałam sobie o “Love, Rosie”, tylko tam korespondencja działała na zupełnie innych zasadach. A o innych przykładach w ogóle nie pomyślałam, bo wypadły mi z głowy. Tak czy siak, pomysł na fabułę nie jest za bardzo oryginalny, ale skoro autorka nadała mu nowych kształtów, to może warto dać tej książce szansę? 😉
Stacja Książka
Nie przepadam za literaturą kobiecą. Dodatkowo zdecydowanie zniechęca mnie ta różowo-lukrowa okładka. To lektura totalnie nie dla mnie, więc tym razem się nie skuszę.
Oliwia
Pomimo twojej recenzji niestety chyba dam sobie z nią spokój, zdecydowanie nie trafi mi ona do gustu. Okładke jednak ma wspaniałą!